Trzęsą mi się dłonie tak silnie, że nie potrafię utrzymać kieliszka wódki, nie ulewając połowy. Dym z papierosa szczypie mnie w oczy, zaczerwienione od łez. Wóda pali mnie usta, parzy w gardło. Nie wiem, ile razy podniosłam szkło w górę, pijąc za Ciebie. Nie wiem,ile papierosów znalazło się w popielniczce. Oparta o ścianę siedzę na podłodze, przeklinając samą siebie. Morduję się wspomnieniami, katuje swoje serce wszystkimi uczuciami, emocjami, znowu je budzę. Ja tak nie chcę, rozumiesz? Ucieka mi nadzieja, ale czekaj, czy ona istnieje? Jest, znaczy żyje we mnie, ale gaśnie. Jej płomień maleje, każdego dnia. O,spójrz .Nie chcę, nie mogę, nie potrafię. Nie mogę każdego dnia myśleć o tym wszystkim, ponownie. Ja naprawdę nie oczekuję wiele, chcę tylko szczęścia. Szukam go, a kiedy już myślę, że znalazłam, ono znika. Gubi mi się po drodze, gdy tylko przymknę oczy. Patrząc na to wszystko raz jeszcze, z góry, wiem, ten świat nie jest dla mnie. Przepraszam. Tak cholernie przepraszam, naprawdę.
|