 |
zaczęło lać. niebo zaczęło niesamowicie zanosić się deszczem. właśnie, wtedy ściągnął swoją bluzę. niezdarnie ją, jej założył, nie słuchając sprzeciwów z jej strony. wziął ją na ręce, tak jak przenosi się pannę młodą przez próg. zaniósł ją pod zadaszenie, jednego z budynków. - Ty, tylko sobie mała nie schlebiaj. po prostu Twoich trampek, było mi szkoda. - powiedział, udając powagę. oboje wybuchli śmiechem. on delikatnie się nachylił. ona cała podekscytowana zamknęła oczy i zaczęła się przygotowywać do pocałunku. - to należy do mnie. - powiedział z uśmiechem, ściągając z niej bluzę. - a to do mnie. - powiedziała, całując go namiętnie.
|
|
 |
miałam nadzieję, że poczujesz się zhańbiony kiedy zobaczyłeś, że przez Ciebie płaczę. potrafiłeś się jedynie uśmiechnąć. nie, nie miałam do Ciebie żalu. miałam żal do samej siebie. żal do serca, które czuje coś w kierunku takiego sukinsyna jak Ty.
|
|
 |
albo nie umiesz, albo życie tak sprawiło, że o bólu nic nie powiesz, i ukryjesz wszystko, nawet miłość.
|
|
 |
wylećmy w przestworza, rozpal uczuć pożar.
|
|
 |
mogę kochać tak mocno, że wszystko inne to nic!
|
|
 |
chodź, nie pytaj mnie o przyszłość.
|
|
 |
nic nie znaczysz dla mnie i nie chwytasz mnie za serce.
|
|
 |
o ludziach co szukają miłości w ładnych buźkach, co jest zgubne w skutkach.
|
|
 |
Jestem jednoosobowym spektaklem w teatrze absurdu.
|
|
 |
Gdybym była normalna już dawno bym zwariowała.
|
|
 |
If your heart was really broken you would be dead. So shut up. / jeśli Twoje serce byłoby naprawdę złamane, nie żyłbyś. więc zamknij się./
|
|
|
|