wezmę kieliszek czerwonego wina.
w za dużym swetrze i papierosem w ręku, siądę na tarasie.
zacznę się skarżyc księżycowi z tego, jakim jesteś sukinsynem.
Kiedyś, gdy dostawałam wiadomośc, niemal dostając palpitacji serca, biegłam po telefon wiedząc, że piszesz. A teraz? Teraz, gdy słysze dzwięk telefonu, mam ochotę wyrzucic go przez okno, doskonale wiedząc, że to nie ty.
nigdy nie przyznam się do miłości. wolę tłumic w sobie te chore uczycia niż zostac desperatką przyznającą się do kochania sukinsyna. w dodatku zajętego sukinsyna.