 |
Przyrzeknij że nie spóźnisz się o całe życie / PIH
|
|
 |
Z lekkim wahaniem, przeplatanym ulotną pewnością, spoglądaliśmy na siebie. Każda sekunda była dla nas torturą, każda minuta zwiększała ból. Uśmiechnęłam się, a ty odpowiedziałeś tym samym, chociaż w naszych oczach nie było już szczerości. Niedopowiedziane słowa, urwane nadzieje i zdeptane serca walały się gdzieś obok, lekko dymiąc i dopalając się u naszych stóp. Nie mieliśmy niczego, nawet marzeń. Nie mieliśmy przyszłości, będąc ze sobą. A jednak to puste miejsce, które zostawiłeś po moim sercu mimowolnie wciąż czekało na Twój powrót.
|
|
 |
Nie potrafisz nazwać tego miłością, nie jesteś w stanie użyć tego określenia w stosunku do uczucia, którym Go darzysz. Chcesz by był, trzymał Twoją dłoń, wsłuchiwał się w Twoje słowa, chcesz by opowiadał Ci, jak czuję się przy Tobie. Za wszelką cenę pragniesz Jego szczęścia, ale nie wyznasz Mu miłości, to zbyt ryzykowne. Przywiązanie, którego tak bardzo się boisz.
|
|
 |
Z kubkiem cytrynowej herbaty w ręce wsłuchiwałam się w muzykę dochodzącą z radia. Spoglądałam przez okno, widząc mokre ulice w świetle słabego, zachodzącego słońca. Przymknęłam oczy nie słysząc niczego prócz własnego bicia serca i kolejnych wersów. Czekałam na przypływ wspomnień, tych pięknych chwil spędzonych z nim.
|
|
 |
Szczęście? Każdy definiuję je inaczej. Doznajemy go w przeróżny sposób. Ten najlepszy kryję się w drugim człowieku. W uścisku dłoni, w ciepłym oddechu w mroźny dzień, w spojrzeniu i gorącym pocałunku, który rozgrzewa nasze zmarznięte od mrozu serca. Inni? inni często je mylą. Uzależniają się od tego sztucznego i zatracają się w którejś uliczce kupując od kolesia w kapturze coraz to większe dawki. Zamykają się w pokoju nie mogąc doczekać się chwili euforii, beztroski i oderwania gdzieś w całkiem nieistniejący świat. To jedyne istniejące lekarstwo na zapomnienie, które pozwala choć przez chwilę oddychać swobodnie.
|
|
 |
A gdy padać przestanie w mym mieście
gdzie ze swoim smutkiem się umieszczę?
W autobusie zapłakanym deszczem
tam pojadę, gdzie pada wiecznie. / Maria Peszek
|
|
 |
|
Tak jest, wyrwij mi serce, dziś już nie jest mi do niczego potrzebne. / napisana
|
|
 |
Jak na razie czuję się zawieszona, zawieszona między prawdą i kłamstwem, między dniem, a nocą, między tobą, a sobą. Między czymś co nie pozwala uciec i wciąż się tutaj o coś starać.
|
|
 |
Czy jeszcze czasami, zdarza się, że sobie o mnie przypominasz? Że wciąż jestem, upadam, obijam kolana, kaleczę do krwi, a potem znów wstaję i staram się iść dalej mimo blizn, mimo ran. Czy kiedykolwiek zdarzy się prosta droga? Mimo błędów wciąż popełniam jeden , ciągle wchodzę na tą samą drogę pełną kamieni, przeszkód i dziur, których często nie widać. Potrzebny jakiś znak, jakiś drogowskaz, którego ostatnio chyba mi brak.
|
|
 |
Nic o mnie nie wiesz, nie wiesz o czym myślę, czy w głowie mam piękne słoneczne poranki czy ulewne deszcze i niebezpieczne burze. Nie powiem Ci, co czuję, ani co mi jest. Będę wielkim znakiem nieskończoności,a twoje teorie to zamki budowane na piasku, są piękne, ale za chwilę mogą się zepsuć, zmienić. Niczego nie wymyślaj.
|
|
 |
|
paradoks, kiedy słowa 'nie chcę cię ranić', ranią najbardziej.
|
|
|
|