 |
|
- Puk Puk !!!
- Kto tam ?
- Miłość
- Czekam na ciebie od tak dawna. Czemu nigdy mnie nie odwiedzasz?
- Nie mogłam
-Dlaczego ?
- To od ciebie zależy czy wpuścisz mnie do swojego życia. Tylko po twojej stronie drzwi jest klamka.
|
|
 |
|
Mogłam ci się oddać, w każdym momencie, twojego spojrzenia, oddechu, uśmiechu. Byłam gotowa rzucić wszystko by tylko cię ujrzeć. Godzinami trzymałam telefon w ręku by zadzwonić, chociaż robiłam to pięć minut temu. Byłam sobą jaką chciałam być przy tobie. Chciałam byś był szczęśliwy nie zauważyłam tego, że sama przestałam być szczęśliwa.
|
|
 |
|
najbardziej brakowało normalności uśmiechu. zwyczajnego uniesienia kącików ust ku górze, ot tak - nie, bo inni to robią, bo widocznie tak w tym momencie trzeba. szczęścia, którym roziskrzą się tęczówki, dwie żaróweczki zamigoczą w źrenicach, a serce, aż zrobi fikołka obijając się o żebro. bezwarunkowo, bez blokady utworzonej przez Jego odejście.
|
|
 |
|
przychodzi moment, kiedy stajesz, zaciągasz ręczny w swoim życiu, bierzesz głęboki oddech i uważnie czytasz drogowskazy - kolejne kierunki, znaki, drogi, którymi możesz podążyć. a w głębi coś pęka, bo jedyne, co wydaje się na tą chwilę właściwe to cofnięcie się, ruszenie wstecz - do tych uśmiechów, do każdej z tych rozmów, do obietnic, które nie zostały dopełnione, do słów, do Jego głosu, dotyku, ciepła Jego oddechu. stoisz ze wspomnieniem zapewnień, że zasługujesz na kogoś lepszego, podczas kiedy serce wali jak oszalałe o żebra wygłaszając swoje racje z przypomnieniem, że On był wszystkim.
|
|
 |
|
lubiłam Go całować. lubiłam naciągać przez głowę Jego bluzę równocześnie wdychając silną woń perfum. lubiłam patrzeć, jak się śmieje i odpowiadać tym samym. lubiłam Jego dotyk powodujący dreszcze na karku, i skurcze w żołądku. lubiłam sposób w jaki wymawiał moje imię, z naciskiem na pierwszą literę. miał iskrzący szmaragd w tęczówkach, idealny tors i dłonie - wszystko, z wyjątkiem mojego serca i swojego, które kiedyś podstępem Mu zabrałam, a odchodząc zostawiłam Mu pod drzwiami. złamane.
|
|
 |
|
Kocham go pomimo tego jaki jest. Nie chyba odwrotnie, dlatego, że właśnie taki jest.
|
|
 |
|
Gdybym zabrała jego ulubioną bluzę... pozwoliłby mi ją zatrzymać i spać z nią w nocy.
Gdybym mu dokuczała... on by też mi dokuczał, i robił tak , że bym się śmiała.
Gdybym nie odzywała się przez długi czas... zapewniałby mnie, że wszystko jest dobrze.
Gdybym patrzyła na niego z wątpliwością... uzasadniłby mi jak bardzo mnie kocha.
Gdybym złapała go za rękę... złapałby moją i bawiłby się moimi palcami.
Gdybym zdradziła mu sekret... zatrzymałby go dla siebie.
Gdybym patrzyła mu w oczy... nie patrzyłby w inną stronę, póki ja bym tego nie zrobiła.
Gdybym się za nim stęskniła... wiedziałby, że mnie to boli w środku.
Gdybym powiedziała, że to koniec... on wiedziałby, że dalej chcę, żeby był mój.
Gdybym podbiegła do niego z płaczem... pierwsza rzecz, którą by powiedział: "Kogo mam skopać, Kochanie?".
|
|
 |
|
Gdybym była cicha... zapytałby, co się stało .
Gdybym go ignorowała... poświęciłby mi swoją uwagę.
Gdybym go odpychała ... przyciągnąłby mnie do siebie.
Gdyby mnie zobaczył w najgorszym stanie ... powiedziałby, że jestem piękna.
Gdybym zaczęła płakać... przytuliłby mnie i nie odezwałby się słowem.
Gdyby zobaczył jak idę... podkradłby się za mną i przytuliłby.
Gdybym się bała... ochroniłby mnie.
Gdybym położyła głowę na jego ramieniu... nachyliłby się i pocałowałby mnie .
|
|
 |
|
Gdybym odeszła od niego obrażona... poszedłby za mną.
Gdybym patrzyła na jego usta... pocałowałby mnie.
Gdybym go popchnęła i biła... chwyciłby mnie i nie puścił.
Gdybym zaczęła do niego przeklinać ... pocałowałby mnie i powiedział, że kocha.
|
|
 |
|
Chcę zadzierać głowę, by spojrzeć mu w oczy. Stawać na placach, by zawiesić się na jego szyi.
Witać i żegnać długim pocałunkiem.
Patrzeć na inne dziewczyny, które próbują zwrócić jego uwagę, ale on patrzy tylko na mnie. Trzymać jego dłoń i wiedzieć, że należy tylko do mnie.
Tak właśnie tego chcę.
|
|
 |
|
strząchnął moją dłoń ze swojej. - skończ truć, że będzie dobrze, co? - syknął patrząc na mnie roziskrzonym spojrzeniem. - nie kłam. ułoży się, kochanie, wszystko wróci do normy, damy radę. już nie chcę tego słuchać. powiedz mi prawdę. chcę prawdy, rozumiesz?! - potrząsnął mnie za ramiona, a łzy popłynęły Mu po policzkach. - nie wiesz co powiedzieć, bo zawsze mówiłaś to samo. że będzie dobrze. ale odchodziłaś. po godzinie, czy dwóch, kiedy przyjąłem do wiadomości, że a nuż faktycznie, masz rację. teraz też odejdziesz, nie? - urwał wbijając palce mocniej w moją skórę i czekając na odpowiedź. skinęłam tylko głową na co lekko przytaknął. - wybacz mi. - jęknęłam wyszarpując się z uścisku i odwracając się, ruszyłam przed siebie. wlokąc nogę za nogą poczułam wibracje w kieszeni - 'daj mi się poddać, nie umiem żyć bez serca'.
|
|
 |
|
Sprawdź czy śpię zanim wyjdziesz, pocałuj w policzek i szepnij coś miłego do ucha, bo dopiero wtedy będziesz mógł być pewny, że spokojnie zasnę.
|
|
|
|