 |
|
przynoszę tobie te 30 dni i nocy, pytasz o ognień wystarczy spojrzeć mi w oczy.
|
|
 |
|
bluzgam jak pyskaty skurwiel wpadam w furię.
|
|
 |
|
wrzucę ci do wanny boombox.
|
|
 |
|
przynoszę ci do domu dzień apokaliptycznej plagi.
|
|
 |
|
patrzę na szyby, a one spływają deszczem
we mnie coś szepcze to myśli co luźno płyną
|
|
 |
|
łańcuch pęka jak przecięta wstęga,
tylko prawdziwa przyjaźń to potęga
|
|
 |
|
A może ktoś Cię ukradł, jak z kalendarza kartki. I wobec nostalgii, nie byłam zdolny do walki. Lecz chyba zapomniałam już o nas, przebacz.
|
|
 |
|
Wypłuczmy uczuciem goryczy szklankę, po czym zespólmy w jedność każdą tkankę. Dodajmy więc do wybranka wybrankę, stwórzmy całość zamiast być ułamkiem.
|
|
 |
|
przeszłość szanuję, ale to przyszłość jest bliższa
|
|
 |
|
zamykam oczy, nie chcę widzieć, nie chcę czuć
|
|
 |
|
Gdyby dało się sfilmować ból po utracie osoby, którą się kochało, powstałby najgorszy dramat w historii ludzkości
|
|
|
|