 |
i znów nastały dni, gdy po wiadomości 'stoje pod bramą, otwórz tą cholerną furtkę' maluje się uśmiech na mojej twarzy, gdy prozaiczne codzienne sprawy stają się najlepszymi rzeczami w życiu. stało się. znów rozmowa o pracy czy o sprzedaniu auta jest czymś, o czym mogę z Nim rozmawiać 24/7. możemy leżeć na łóżku i przez pół godziny się na siebie tylko patrzeć, bez żadnego słowa. możemy jechać autem i po prostu milczeć bo przecież czujemy się dobrze w ciszy. i nawet pomaga mi w wyborze zaproszeń osiemnastkowych ciągle marudząc, że te są zbyt różowe choć i tak wiem, że wybierze akurat te. i chodzi ze mną na cmentarze, których oboje tak bardzo nie lubimy. i każe mi ćwiczyć bo wie, jak bardzo potrzebuję ruchu. i możemy razem spędzać tylko jeden dzień w tygodniu, który jest najwspanialszym dniem. i może mnie budzić codziennie o tej 5.23 z informacją, że wyjeżdża do pracy i jak zawsze będzie uważać na siebie. możemy.. możemy bo znów wyszło słońce, bo znów wychodzą uczucia. / maniia
|
|
 |
standard, przyszedł lipiec a wraz z nim odeszła sobie moja pasja do pisania tutaj. gnije w zbiorowej mogile.. - M.
|
|
 |
siadasz do biurka nad czystą kartka papieru przy której leży czarne pióro. chcesz pisać, zacząć coś od nowa. starasz się, próbujesz, układasz coś w głowie ale kompletnie nie możesz nic przelać na papier. po prostu wypalasz się, twój talent przygasł, nierozwijane pasje i talenty gasną jak knoty świec. mijają trzy godziny. kartka wciąż pusta. wstajesz od biurka, poddajesz się, zbaczasz z wyznaczonej ci drogi, wkraczasz w coś nowego, nieodkrytego z uczuciem niedopałka w sercu. uczuciem, które przypomina ci o tym, że znów zbyt łatwo się poddajesz, że nie potrafisz walczyć.. to uczucie przypomina ci, jakim słabym człowiekiem jesteś, jak bardzo nie potrafisz walczyć o samorealizację.. / maniia.
|
|
 |
wiara w siebie najważniejszą z każdych wiar. / maniia
|
|
 |
Walczę, nie mogę się poddaaaaaaaaaać.♥
|
|
 |
Jest ciężko, tego nie da się ukryć.
|
|
 |
Mieli być, przecież potrzebowała Ciebie. Nazwałeś nikim, opuściłeś w potrzebie. I znów, siada na tym parapecie. Słychać cichy szloch, no jaki, to wiecie. Zapalniczka, i ten dym, sięga aż po szlugi. Każdy kto ją chcę, czas za krótki. Poznajesz, możesz tylko chcieć. Ona znika, nie pojawia się więc wiem. Tak już jest, znów zrobili jej zdjęcie. Z nikim nie chcę być, ale wiąże intencje. Oni kurwa wiedzą lepiej, jak Ona żyję. Nie znasz jej, nie wystarczy to odbicie. Nie jest w stanie powtrzymać tych słów, w sumie. Nie chcę, ale złość w sobie tłumię. Znów sięga po butelke, po wódkę w sumie. Nie znasz nie oceniaj, wciąż to mówię. Żyję jak żyła, nie boi się jutra. Gdy przestaną pierdolić, znowu przyjdzie ulga. Jak zawsze, odchodzą Ci co byli blisko. Ma dość, chyba to wszystko.
|
|
 |
Gdy przychodzi refleksja, zdmuchuje te świeczki.
Nasłuchałam się kłamstw, że aż w głowie się nie mieści.
Co mogą wiedzieć o niej ludzie, którzy jej nie znają.
Po melanżu, i po wódce za szlaufa uważają.
Bo co? Bo nie jest zamknięta w sobie?
Jest, choć nigdy o tym się nie dowiesz.
|
|
 |
Każdy z nas czegoś żałuję, żałujemy setek wypowiedzianych słów. Każdy z nas, chociaż raz powiedział " nie " wtedy, gdy od środka krzyczeliśmy " tak " - lub odwrotnie. Działaliśmy pod wpływem emocji, zraniliśmy kogoś. Każdy z nas wybrał kiedyś niewłaściwą drogę, dzisiaj już nie możemy zawrócić, czas nie pójdzie nam na rękę. Wybieramy czasem niewłaściwego człowieka u boku i niewłaściwe momenty. W sumie to nic złego, że popełniamy błędy. Jesteśmy tylko ludźmi.
|
|
|
|