 |
|
Wiesz, wydaje mi się, że zabrakło nam sił by walczyć. Mieliśmy miłość i siebie, i to by wystarczyło. Pozwoliliśmy odebrać sobie to wszystko, tak z dnia na dzień, stracić coś, co dawało szczęście. Zależało nam, ale co z tego, jeśli żadne z nas nie wyciągnęło ręki, by schwytać to, co upadało. Nasze uczucie rozbiło się na kawałki niemożliwe do sklejenia, a każde z nas poszło w swoją stronę. Przegraliśmy i nie wzięliśmy udziału po raz kolejny. Byliśmy zbyt słabi, by wygrać wojnę o naszą własność, o szczęście, o miłość. [ yezoo ]
|
|
 |
"jutro wyjeżdżam"; dobrze, wyjedź, bo ciągle wyglądam na przygnębioną i chyba niepotrzebnie czekam aż mnie pocieszysz, bo stale zapominamy złapać się za rękę choć nadal płyniesz w moich żyłach i może jeszcze to, że On znowu ściska moje plecy nocą ale Ty odejdź, wyjedź, może nie umrę w tą jesień, może akurat spotkamy się w grudniu.
|
|
 |
Będziesz mnie pamiętał, zawsze będę plątała się w Twoim życiu, to nie złośliwość, to przyzwyczajenie, będę obok, a Ty będziesz miał mnie na oczach, niekoniecznie z własnej woli, po prostu będę, nie uda się tego zmienić. / nieracjonalnie
|
|
 |
"Nie licząc miłości, aktem największego optymizmu jest kupowanie butów. (...) Chcemy doczekać jutra, ale jeśli kupujemy nowe buty albo jeśli się zakochujemy, znaczy to, że zamierzamy tu jutro być."
|
|
 |
„Każdej nocy śnią mi się Twoje buty obok moich.”
|
|
 |
„Była to miłość od pierwszego wejrzenia, od ostatniego wejrzenia, od każdego, wszelkiego wejrzenia.”
|
|
 |
“Spotykasz kogoś i nie wiadomo dlaczego, zatrzymujesz się właśnie przy tej osobie, a ona przy tobie. Zawsze warto się zatrzymać. Byłoby cudownie, gdybyśmy zatrzymywali się częściej.”
|
|
 |
"(...) zaufanie do siebie. To jeden z największych życiowych kapitałów: ufać sobie, dam radę.
- A jak nie?
- Dam.
- A jak nie?
- Dam.
- A jak upadnę?
- To się podniosę.
- A jak się nie podniosę?
- To sobie poleżę."
|
|
 |
Do znudzenia powtarzam sobie,że tak być nie może, że to destrukcyjne, chore i niewybaczalne,że muszę się wyzwolić i zacząć żyć bez Niego. Bo średnio na ogrom cierpienia przypada kilka chwil wręcz kipiącego szcześcia. Nie potrafimy ze sobą żyć, popadamy ze skrajności w skrajność, bo nie ma żadnych stanów między rozpaczą a euforią. Boję się otworzyć oczy tuż po mrugnięciu, boję się postawić śmiały i stabilny krok, przeraża mnie perspektywa jutra i cały czas czuję presję udowodnienia czegoś światu. Nie chcę już tak żyć, bo to mnie wykańcza i z szyderczym uśmiechem ciągnie na dno i to dno, ten nieznośny upadek nie jest wcale końcem, bo wiem,że będzie tylko gorzej,gorzej i jeszcze raz źle. I nie chcę już krzyczeć światu w twarz,że życie jest do dupy. Chcę stabilizacji i spokoju. Nie chcę już Ciebie, ale nie potrafię zrezygnować. Nie potrafię i kurczowo trzymam Twoją dłoń, chociaż rozum tak głośno i dobitnie mnie karci. /nerv
|
|
 |
I gdy dotykałeś mojej dłoni, to nic nie miało znaczenia, bo czułam jak jesteś mój, a ja Twoja i jestem w stanie dać Ci cząstkę siebie, tą cząstkę, której jeszcze nikt nie odkrył i poznawałam siebie na nowo, z każdym dniem, bo tak na mnie działałeś, bo mówiłeś, że jestem wspaniałą osobą i w końcu nawet chyba trochę w to uwierzyłam i chciałam wiedzieć, co Tobie tak strasznie się we mnie podoba. I byłam dla Ciebie najlepsza, a przynajmniej o to się starałam i uwierz, gdybyś poprosił spróbowałabym dotknąć tego pieprzonego nieba i opiekowałam się nie raz i pomagałam Ci w problemach i byłeś najważniejszy i kurwa mać, co ja mówię, ciągle jesteś najważniejszy i ciągle Cię kocham i ciągle jesteś na pierwszym miejscu, wiesz, ale jedno się zmieniło - nie jesteśmy już razem. I trochę mi smutno kiedy o tym myślę, nawet cholernie mi smutno i przechodzę z euforii do stanu depresyjnego i kurwa, oh kurwa, jednak nie potrafię bez Ciebie żyć. / believe.me
|
|
|
|