 |
mam to, co najważniejsze - nadzieję. ona pozwala mi iść z uśmiechem na twarzy przed siebie, choć zdarza się, że się potykam.
|
|
 |
' Spójrz w lustro i zobacz pozornie szczęśliwego człowieka. Tak,tak, pozory mylą. I to nawet nie wiesz jak bardzo... '
|
|
 |
chciałabym tylko, żebyś powiedział mi coś miłego i co wieczór życzył słodkich snów..
|
|
 |
"Czym różnię się do innych? Niczym, robię to co umiem, mam zdolności wybitne? Może, wiem że mnie rozumiesz, wiedz że także dużo umiesz, tylko w siebie brachu uwierz." - Peja.
|
|
 |
|
-Ale kochanie! -Co kochanie? Jakie kurwa kochanie?! -Ja tego nie chciałem. Nie chciałem Cię zdradzić! -Trzeba było trzymać język w ustach, a chuja w spodniach. Giń mi z oczu, wypierdalaj.
|
|
 |
ułamek sekundy. usta przy ustach. moja dłoń penetrująca Twój brzuch, delikatnie muskająca zarysy mięśni. Twoja ręka błądząca po moim biodrze. skupienie się jedynie na własnych, nerwowych oddechach. oddanie się chwili, pragnąc żeby trwała wiecznie. nagłe odsunięcie się od siebie i pytanie błądzące po głowie; 'co my robimy?'. nabranie oddechu i ponowne zderzenie ustami. przecież przesiąknięcie do cna pożądaniem bez obaw o nadchodzącym uczuciu, które później przerodzi się jedynie w cierpienie, jest czymś niemal idealnym. to jak opychanie się słodyczami bez konsekwencji. smaczna konsumpcja, bez obaw o szerokich biodrach.
|
|
 |
chyba nie chcesz pozwolić, żeby jakiś tam mięsień w Twojej klatce piersiowej zaważył na Twoim życiu, nie? na tym co jest, a czego nie. nad tym kto był, kto odszedł. nie jest warte tego, żeby dyktować Ci warunki. uczuć nie ma. jest tylko pożądanie. z czasem chęć posiadania kogoś, kto zawsze jest. a na końcu przywiązanie. puste, rutynowe sytuacje nie mające nic wspólnego z sercem.
|
|
 |
życie z dnia nadzień potrafi się kolokfialnie zmienić. nawyki odchodzą w zapomnienie. zawsze po przebudzeniu pierwsze co robiłam, to przeczytanie tych prymitywnych, a jak niezwykłe wiele dających, smsów od Ciebie. teraz telefon służy mi do podświetlenia, kiedy w nocy, w ciemności szukam zapalniczki tylko po to, żeby móc usiąść na rogu łóżka i odpalić papierosa w nadzieji, że uspokoi on moje serce, które wszelkimi siłami stara się wyjść na zewnątrz niczym dziecko tuż przed porodem. nie rozumiem celu tego, że byłeś. przecież wspomnienia bolą, jak żadna inna krzywda, szczególnie fizyczna. skurwysyńsko bolą. w szczególności te najpiękniejsze. wszyscy marzą o wehikule czasu. każdy oddał by wszystko, żeby go mieć. a ja oddałabym wszystko, żeby się go pozbyć. każdej z nocy.
|
|
|
|