 |
|
przychodził - przychodził z czekoladą ukrytą za plecami, kiedy miałam zły humor, z miśkiem lub kwiatami, kiedy wypadało jakieś święto, choć zazwyczaj owe "święto" unaoczniał sobie sam, ze łzami w oczach, gdy sobie nagle, ni stąd ni zowąd, nie radził. karmił mnie swoim bólem, ja częstowałam Go wylewnymi zażaleniami na los. scałowywał moje cierpienia, obiecując, iż kiedyś wszystko stanie się proste i już nic nie stanie nam na przeszkodzie. marzył. opowiadał mi o przyszłości, o sobie i o mnie, i o naszych dzieciach, i o obiadach, które potulnie przygotuję - czego wizja za każdym razem kosztowała go przyjęciem uderzenia w żebro. i ten dzień. parny, letni poranek, ptaki rozpoczynające swoje arie, wspinające się słońce. Jego wargi, jak zwykle ułożone w uśmiech. i oczy, zamknięte oczy. zawsze opisywałam też oddech: ciężki, przyspieszony, gasnący, słaby. lecz Jego oddech już nie drażnił mojego policzka.
|
|
 |
|
druga w nocy. dym z papierosa nagle zamiast uspokajać, zaczął dusić. wódka paliła w gardło, zamierała w nim, zaciskała się na krtani. krzyczałam, lecz wciąż panowała grobowa cisza. nagle ten łoskot w piersi, nagle wspomnienia wypełzające z każdego kąta, zaklęte w każdym płatku kurzu, w każdym milimetrze sześciennym powietrza.
|
|
 |
|
Najlepsi przyjaciele? Wiedzą jak przyjebany jesteś a i tak pokazują się z Tobą w miejscach publicznych.♥
|
|
 |
|
Wpadam w euforię, widząc Cię z kolejną laską pasującą do Twojej kolekcji tapeciarek.
|
|
 |
|
Na co dzień próbuje nie przeklinać, ale gdy ktoś mnie wkurwi nie mam wyjścia...
|
|
 |
|
Nie wiem dlaczego, ale chłopak, kojarzy mi się tylko z idiotą,który rzuca laski na prawo i lewo... Mężczyzna z kolei, kojarzy mi się z opiekuńczą osobą. Widzisz różnice, idioto?
|
|
 |
|
Zawsze jest trochę prawdy w każdym"żartowałem", trochę wiedzy w każdym "nie wiem", trochę emocji w każdym"nie obchodzi mnie to" i trochę bólu w każdym "u mnie wszystko w porządku".
|
|
 |
|
Nie potrafiła opanować gwałtownego bicia serca, kiedy ją dotykał. Nie umiała powstrzymać się przed szukaniem go wzrokiem. Nie potrafiła usunąć go zmyśli. Lubiła z nim być, podobało jej się to,jak się przy nim czuła ,uwielbiała jego milczenie i jego słowa...
|
|
 |
|
- wyrzuć to, nie będę się powtarzał. - mruknął z gniewem, wiercąc mnie spojrzeniem na wylot. czekał, a ja jedynie zaśmiałam Mu się w twarz. - chcę nabyć tego cholernego raka płuc. chcę, choć ten jeden raz, być taka jak reszta, nie wyróżniać się. na coś trzeba umrzeć, nie? a ja bardzo, bardzo nie chcę, żeby po mojej śmierci wspominali: "ta, która umarła z miłości", bo dla mnie to raczej: "umarła przez Ciebie". - zaciągnęłam się podczas, kiedy mruknął coś o tym, że bredzę. - nie mogą kojarzyć mnie z Tobą. niech kojarzą mnie z tym rakiem, z fajkami i zdemoralizowaniem, bluzgami i wyparzonym językiem. byle nie z Tobą. nie z człowiekiem przez którego nie warto, wręcz nie wolno umierać, a który zrobił wszystko, by nie było najmniejszego sensu, aby żyć. skutecznie.
|
|
 |
|
Wszystko przez to, że jestem młoda, głupia i dobra w podejmowaniu złych decyzji.
|
|
 |
|
Ja decyduje, ja wybieram o tym jak żyje i jak umieram.
|
|
 |
|
I znasz ten stan, kiedy wszystko wokół niesamowicie cię drażni i czujesz, że wszystko jest nie tak jak musi? Ja niestety znam...
|
|
|
|