 |
|
uszanuję Twój wybór. wybrałeś inną. uszanuję, ale nigdy się z tym nie pogodzę. pamiętaj o tym, gdy znajdziesz zwłoki, swojej dziewczyny.
|
|
 |
|
ostatnim tchem, krzyknęła jakim jest podłym sukinsynem. umierała z nadzieją, że do końca życia, będzie ją miał na sumieniu.
|
|
 |
|
był powodem do mojego codziennego wstawania z łóżka. to na jego widok, moje serce zamieniało się w wirującą pralkę. to on, najpiękniej na świecie mówił, jak bardzo boi się miłości. to właśnie, on był autorem każdego mojego uśmiechu. to dzięki niemu, potrafiłam doceniać, to co miałam. był całym, moim szczęściem. wszystkim, tym co miałam. pisząc, to z pewnej perspektywy czasowej, z uśmiechem na twarzy, dochodzę do wniosku, że jest mi żal, to wszystko pisać, w czasie przeszłym, a nie teraźniejszym.
|
|
 |
|
nie chcę Cię więcej widzieć! - wykrzyczała. biegła przed siebie, płacząc. chciała uciec, gdzieś, gdzie nikt nie będzie w stanie jej znaleźć. - a on, stał nie rozumiejąc, dlaczego tak powiedziała. nie rozumiał, że czasami wolimy kogoś zostawić, właśnie dlatego, że kochamy. stanowczo za bardzo.
|
|
 |
|
ja wiem, że kiedyś nadejdzie dzień, gdy dojdzie do mnie, że moje szczęście jest tylko imaginacją. a ty, tylko wytworem, mojej wyobraźni.
|
|
 |
|
powiedział, że to koniec. a ona, kręcąc głową, udawała, że nie rozumie. udawała, że nic do niej nie dociera. nie mogła uwierzyć, że właśnie zostaje, jej odebrane szczęście. te, na które tyle czekała. te, o które się tyle modliła.
|
|
 |
|
rzuciłam się, na niego i zaczęłam całować, że szczęścia. przesłyszałam się, słysząc, że mówi jak mnie kocha. odepchnął mnie. mierząc wzrokiem, odszedł. słyszałam, tylko jego beznamiętny śmiech z oddali ...
|
|
 |
|
stwierdził, że pasujemy do siebie, jak rzep do psiego ogona. dotarła, do mnie tylko pierwsza część zdania ... 'pasujemy do siebie'.
|
|
|
|