|
pamiętasz te serduszka na końcu zeszytu od polskiego z twoim imieniem w środku? to zapomnij..
|
|
|
daje sobie spokój, mija tydzień, miesiąc, powoli wszystko wraca do rzeczywistości, a potem On się odzywa i od nowa jebie mi cały świat.
|
|
|
sentymentalne sranie w banie mnie nie interesuje, potrzebuję miłości.
|
|
|
każdy fajny, ładny, miły i zajebisty chłopak ma pewną dziwną rzecz obok siebie. podobno to się nazywa 'jego dziewczyna'.
|
|
|
jak Ci tak ze mną źle, to mogłeś mnie wtedy z nią zdradzić, może z nią było by Ci lepiej! - a skąd wiesz, że Cię nie zdradziłem wtedy? zamilkła. popatrzyła tymi dużymi, zapełniającymi się łzami oczami na niego. On, jego mina, wiedział, że powiedział źle. lecz, za późno było na cofnięcie, złapał ją, ale wyrwała mu się, uciekła. usiadł na ławce, głowę schował w ręce. przecież Ona jest dla niego całym światem 'co mi odbiło, co ja zrobiłem?' powtarzał. na ziemie spadła łza, pierwsza w jego życiu.
|
|
|
mówiąc 'na wieki' miałeś na myśli póki nie znajdziesz lepszej, ładniejszej, zgrabniejszej ze słodszymi oczkami i lepszym jęzorem. prawda?
|
|
|
Twoje odejście przeżyłam gorzej niż pierwszy upadek telefonu, a to coś znaczy.
|
|
|
bo łatwiej nam udawać cholernie szczęśliwych, niż zdobyć się na szczerą rozmowę.
|
|
|
z niecierpliwością czekam, aż zrobisz się dostępny na gadu-gadu. nie, nie po to, żeby do Ciebie napisać. wtedy po prostu wiem, że jesteś w domu. jesteś sam. że nie jesteś właśnie szczęśliwy przy czyimś boku.
|
|
|
tak bardzo chciałabym wiedzieć, co powinnam zrobić, byś mnie pokochał.
|
|
|
pomagam wszystkim wkoło, daje rady jakich pierdolony psycholog by nie wymyślił, a sama nie potrafię ogarnąć syfu, który rozrywa mnie od środka. nie radzę sobie z ciszą. nie radzę sobie z drżącymi dłońmi przy odpalaniu papierosa. mam milion wad, ale potrafię kochać. potrafię oddać serce, jak nikt, nikomu
|
|
|
- nie byłem aż tak pijany.
- stary położyłeś się na podłodze i mówiłeś 'to chyba dobry czas, żeby umrzeć mój synu'.
|
|
|
|