 |
|
Usiądziemy o północy nad brzegiem Wisły, zajaramy blanta. Będziemy tylko my, zaczniesz mówić mi sekrety, zbliżysz się i już będzie mogło być tylko lepiej. Wykorzystamy tę noc jak najlepiej, tak jakby jutro miałby kończyć się Świat. Zaczniemy czepiać z Niego to co najlepsze, radość. Będziemy się śmiać, tak po prostu śmiać z życia. Zapomnij o jutrze, bo wiesz życie jest tylko jedno, a my dosyć często o tym zapominamy.
|
|
 |
|
To nie jest tak , że mnie nie kręcisz, bo gdybym mógł to oporowo bym się Tobą na jarał, posmakowałbym Twoich ust, które przez to, że są tak czerwone, wyglądają jak soczyste truskawki, patrzyłbym w Twoje oczy, które mogłyby stać się moim odbiciem na Świat, przytuliłbym by chodź przez chwilę nasze serca się stykały, trzymałbym Cię za rękę, chroniłbym, pomagał. Ale kiedyś musiałabyś odejść mimo, że kochałbym tak mocno, a ja nie chcę przeżywać drugi raz rozłąki, po prostu to tak boli, że teraz bym przestał żyć, jak ledwo dałem radę wcześniej, przepraszam ale zniknij.
|
|
 |
|
Znowu to samo uczucie, tak cholernie bolesne, nie wiem co się dzieje. Widzę tylko jak odchodzisz, zanika Twoja postać, widać już tylko prawie cień. Ponownie zaprzepaściłem szanse, pozwalam by szczęście opuszczało mnie, gdy jestem zbyt słaby by walczyć o miłość. Serce zaraz rozwali mi klatkę, nie mam władzy by zatrzymać łzy, ani żeby zatrzymać Ciebie. Zostań, nie odchodź, nie dam sobie rady..
|
|
 |
|
Leżysz, i wiesz, że to właściwie koniec, jesteś bezradny, nie potrafisz wstać, nie mówisz nic. Spoglądasz na świat, przez ciężkie powieki, ledwo żyjesz. Nagle czujesz, jakieś dłonie na sobie, obijające się o ciało łzy, i ciągłe głosu, prośby o walkę. Uświadamiasz sobie, że to osoby zbyt ważne dla ciebie, żeby je tak po prostu zostawić. Nie możesz się odezwać, przytulić ich i powiedzieć, że wszystko gra. Więc starasz się walczyć wewnątrz, bo przez ich łzy zrozumiałeś, że życie z Nimi było cudowne, że nie warto rezygnować z tych wszystkich chwil, nie poddajesz się. Wygrałeś, żyjesz, znowu istniejesz, i to wszystko dzięki im.
|
|
 |
|
-Jak się czujesz?-Zapytał patrząc na mnie z góry, a mnie po raz pierwszy nie pociągał fakt, że jest o tyle wyższy.-Nijak.-Wzruszyłam ramionami i nie miałam ochoty na dalszą dyskusję.-Czyli jak?-Warknął, wyraźnie poirytowany faktem, że jego mała nie ma ochoty na rozmowę. Dopiero wtedy podniosłam na niego wzrok i szczerząc zęby, kopnęłam w krocze.-Popierdoliło Cię?-Pisnął i skulił się jak mały chłopczyk, zaczynając szybciej oddychać.-Boli? Nie powinno, bo widocznie nie masz jaj, skoro spotykasz się z inną i nie masz odwagi powiedzieć mi,że to koniec.-Syknęłam, a on spojrzał na mnie i chwilowo skupił się tylko na moich oczach.-Skąd wiesz?-Zacisnęłam dłonie w pięści próbując powstrzymać te cholerne łzy.-A wiesz co jest najgorsze? To,że Ciebie przestanie boleć zaraz, a mnie kurwa będzie przypalać już zawsze.-Nie wytrzymałam i zsunęłam się po ścianie, wybuchając głośnym płaczem.-No skąd wiesz?-Twój dotyk ma na sobie jej linie papilarne.-Szepnęłam,a on wyszedł bez słowa./esperer
|
|
 |
|
Prawdziwa miłość nie każe rezygnować Ci z marzeń, tylko staję się ich realizacją./esperer
|
|
 |
|
Nie da się zapomnieć, nawet choćbym chciała. Nie wymażę z głowy tych wspólnych chwil, melanżów i dzielenia się papierosem jakbyśmy oddychali jednymi płucami. Moje serce to Twoje serce, pamiętasz? Możesz wziąć cokolwiek, wiem, że w Twoich dłoniach będzie bezpiecznie. Po co to wszystko, hę? Boli mnie każde wspólne zdjęcie, każda rzecz od Ciebie i miejsce,które to właśnie Ty mi pokazałeś. Nie rozumiem Boga czy kogoś tam, kto się nami bawi jak na najlepszej imprezie w MTV. Nie po to oddałam Ci część siebie, żebyś teraz stwierdził, że to jednak nie to, a ja będę musiała wyciąć scyzorykiem kawałek serca, warg, policzków, brzucha, pleców, uda, kolana, łydki, stopy, bo w każde to miejsce mnie całowałeś, i każde to miejsce pali z osobna kształtem Twoich warg./esperer
|
|
 |
|
Droga dziewczyno, przed chłopakiem czasami rozkłada się ramiona, a nie tylko nogi./esperer
|
|
|
|