 |
Gdybyś tylko chciał, stąd do nieba bram mógłbyś posłać nas jednym ruchem serca. Gdybyś tylko czuł moc najprostszych słów, z kilku jasnych piór utkałbyś skrzydła miłości tej.
|
|
 |
Za często wyobrażam sobie jakby to było gdyby nadal tu był, za często chowam się przed rzeczywistością.
|
|
 |
Mam dość, zwyczajnie dość, tej rozłąki, tego zasypywania się wiadomościami, tego płakania nad naszymi zdjęciami, tego kontaktu z Tobą tylko przez media, tego przejmującego braku Twoich ramion, mam dość tego, że jestem w totalnej rozsypce, tego, że nie mam pojęcia skąd wezmę siłę by wytrzymać jeszcze chociażby tydzień dłużej.
|
|
 |
Rozsypuje się jakoś, rozpada, rozchodzi się po łokciach. Przyjaźń, ta.
|
|
 |
A wszystkie noże w moich plecach należą do moich przyjaciół.
|
|
 |
Może zapomnę, a może nie, może będę się starać i wszystko naprawię, a może po prostu puszczę to z dymem, nie wiem, musisz pomóc mi wybrać.
|
|
 |
Nie myślę o Tobie. Nie żyję Tobą.
|
|
 |
To jest tak, że znam swoją wartość i wiem do czego zmierzam, ale potem się zbliżasz, a ja przestaje myśleć, patrzę w Twoje oczy i pamiętam tylko jak mam na imię i że żyję tu tylko dla Ciebie.
|
|
 |
A jednak świeciła we mnie drwiąca iskierka nieokreślonej nadziei, która momentami sprawiała, że zapominałam o gorzkim smaku zgniłego szpiku świata. Mała, słaba iskierka, jedyna bariera między mną a autodestrukcją.
|
|
 |
Mam wrażenie, że jeśli cię stracę na chwilę, stracę się na zawsze. „Kocham cię”, krzyczą moje mięśnie, naprężone wysiłkiem, byś osiągnął najwyższą rozkosz. Posiadam cię całkowicie i jestem twoja, i jestem szczęśliwa.
|
|
 |
Myślę, że doszliśmy do momentu, kiedy zaczęliśmy się nienawidzić.
|
|
 |
Żałosny spektakl mojego upadku.
|
|
|
|