 |
Jeśli na szczyt to z tobą musi być ta droga; szczery do krwi, bo słowo pali złych, jak pożar.
|
|
 |
Dziś nie ma walki, broń cicho leży w kącie,
dziś nie poniesiesz ran na porachunków froncie.
Głęboki wdech, czujesz? Ogarnia cię spokój;
leci w daleką podróż kapsułą mały pokój.
|
|
 |
Twoje oczy to już nie moje okno na świat.
|
|
 |
Musimy iść, musimy umrzeć, nie możemy żyć i nie ma nic. I nie ma uciec dokąd.
|
|
 |
Bywa różnie, skończę u kolejnej w ramionach i rok później poleci znów "Rok później" Bonsona.
|
|
 |
Jest tak samo, może tylko trochę smutno;
i nie mówisz dobranoc i nie mogę przez to usnąć.
|
|
 |
Pomyliłem opakowania. Zamiast nasennych wziąłem przeczyszczające. Jestem totalnym nieudacznikiem. Nawet nie umiem się porządnie zabić. Gdybym skoczył z wieżowca, na pewno wiatr przycisnąłby mnie do ściany i co najwyżej obdrapałbym sobie plecy.
|
|
 |
Nareszcie dotykają mnie właściwe dłonie.
|
|
 |
Rzeczywiście mieli rację, chwilę po tym jak przestałam oczekiwać na cokolwiek - dostałam wszystko.
|
|
 |
Stanęłam ponad wszystkim, uniosłam się ponad cały ich syf i jedyne co teraz mogą zrobić, to oglądanie wyciągniętego w ich stronę, mojego środkowego palca.
|
|
 |
Byłem taki głodny uniesień, doznań, uczuć, że dziś ktoś moje serce musi podnosić z bruku. / Skor
|
|
|
|