 |
tak często mam ochotę wyłączyć się z tego świata. odejść, nie pozostawiając po sobie żalu. z daleka od tych kłamstw, chamstwa, zdrad i fałszu, od tych jebanych uczuć, które tak bezlitośnie ranią ludzi. w takich chwilach zatracam się w muzyce, bo tylko ona rozumie ból.
|
|
 |
chłopcy kochają ciało, mężczyźni wielbią charakter
|
|
 |
Znaleźć kogoś, kto nie porani duszy odłamkami rozbitej nadziei.
|
|
 |
nie znasz dnia ani godziny, gdy miłość będzie chciała właśnie z Ciebie zadrwić.
|
|
 |
Nie zasłużył na to, aby wiedzieć, że go kocham
|
|
 |
czasami jest ciężko zostawić za sobą przeszłośći tych ludzi - kiedyś najbliższych sercu.
|
|
 |
tamtej nocy przyszedł zupełnie trzeźwy, a mijając mnie w progu, ruszył na piętro. przez dobre pół godziny zagadywał mnie byle czym, pieprzył głupoty. w końcu podszedł do okna i zastygł na moment. podeszłam, na co łzy w Jego oczach zabłysnęły blaskiem księżyca: 'już miałem brać do pyska czystą. poczułem, że Cię tracę'.
|
|
 |
przepraszam, że często przeklinam, dużo palę i jestem kłótliwa. przepraszam, że nie jestem pierwszą lepszą, która wskoczy Ci do łóżka. przepraszam, że wciągnęłam Cię w tą znajomość, rozkochałam Cię do granic możliwości. przepraszam, że mi zależy. przepraszam, że nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie. przepraszam, że kocham.
|
|
 |
mama też uczestniczyła, wygłupiając się razem z nami. mieliśmy ogromną frajdę, chciałem świąt, chciałem poczekać aż zjemy śniadanie i dostać tego czekoladowego zająca. chciałem tych świąt i choć miałem 8 lat dokładnie wiedziałem o co w nich chodzi. nie o tą całą szopkę, ale o tą religijną sferę. mama zawsze dbała, abyśmy nie popadali w taki popłoch jak inni i pamiętali o prawdziwej intencji. a teraz nie mam żadnej intencji i żadnej ochoty. pieprzone święta, Jezus zmartwychwstaję ale i tak wszyscy jesteśmy skurwielami dla siebie. więc pierdole udawanie chrześcijanina, pierdolę te wasze jajeczka. moje święta odbędą się w mojej głowie. / skejter
|
|
 |
1. znów czas świąt. znowu dostanę stertę niepotrzebnych, fałszywych życzeń. znów czas, gdzie wszyscy są zabiegani, pieką babeczki, robią pisanki i cała reszta tandetnych bzdur. a ja? a ja leże i patrzę na to z wrodzoną mi ironią. patrzę na tych pogubionych ludzi w sklepach, którzy pozabijaliby się nawzajem o tańsze jajka czy inne produkty.rzygam tą całą obróbką, tym fałszem, tymi kolejnymi świętami. znowu spędzę je praktycznie sam, bo zjedzenie śniadania razem to nie spędzenie wspólnie świąt, a jedynie zrobienie coś na pozór. znowu zniszczą mnie myśli, znowu wciągnie samotność, znowu opęta tęsknota. zwykła melancholia.gdy wy będziecie smacznie jeść babeczki, rozmawiać z rodzicami, ja otworzę album i powspominam prawdziwe święta. gdzie wszystko dawało radość. 10 lat w tył. moje ulubione święta wielkanocne. bez ojca. piekliśmy babki, mazurki, oczywiście rzucając się wszystkimi składnikami. malowaliśmy pisanki i zamiast jaj wymalowani byliśmy my, a najlepsze w tym to, że
|
|
|
|