 |
|
zerwałam się na równe nogi. w głowie mi się zakręciło. sięgnęłam po papierosa. kolana wciąż miałam miękkie. oparłam się o parapet. odwróciłam twarzą do okna. ten widok znów poruszył moje serce. balkon na którym opalaliśmy się i spaliśmy w lato. na którym wywieszałam pranie czasami. ten plac zabaw od którego to wszystko się zaczeło. "jak to możliwe? czemu nic nie powiedziałaś? ja.. nie rozumiem.. jak mogłas..." usłyszałam. odwróciłam się"jak ja moglam!? myślisz, że ja tego chciałam!? jak zawsze ty nalezysz do tych niewinnych!" strzeliłam mu liścia i ledwo dochodząć do drzwi wejściowych poczułam jego dłoń, na moim ramieniu ktra powoli mnie odwraca." zostań, proszę" " a czy ty to zrobiłeś? wtedy?.. właśnie, więc nie mamy o czym rozmawiać" i wyszłam. gdy byłam już po za osiedlem, w końcu do mnie dotarło. usiadłam, pod starą nastawnią i płakałam. gdy było ciemno, a wibracje w telefonie wkurwiały do potęgi odebrałam " przyjedź po mnie, Radek. Proszę. Kup litr po drodze" rozłaczyłam się.
|
|
 |
|
"masz racje, przez moment zapomniałam co zrobiłeś 3lata temu! niepotrzebnie przychodziłam.." "musisz mi wybaczyć... musiałem wyjechać... dla mnie wtedy liczyła się nauka, kariera.. a nie żona, dom, dzieci... wybacz mi prosze.. o czym innym nie myślałem przez te 3 lata jak tylko o was. już jestem gotowy. bedę już zawsze przy tobie tylko proszę, wybacz mi. pozwól zaprosić się na spacer. porozmawiamy. proszę, weźmiesz ze sobą... synek, czy córeczka?" zapytał. w oczach staneły mi łzy. czułam, że nie mogę złapać oddechu. to wszystko wróciło, ten ból gdy ocknęłamsię w szpitalu, te spojrzenia rodziców, siostry, moje serce znowu rozpadło się na 13milionów kawałeczków "aleksander i dominika. nie żyją. poroniłam w 8miesiącu..."wyszeptałam. czułam jak miękną mi kolana. jak opadam na podłogę, poczułam jego dotyk połączony z krzykiem przerażenia, łączącym w sobie ból i nienawiść. oczy otworzyłam dopiero wtedy gdy poczułam pod sobą coś miękkiego. jego łóżko. to w którym TO się stało.
|
|
 |
|
''pomimo prawdy,którą znam odkryłam, że ciężko jest odpuścić i z Ciebie zrezygnować.
wygląda na to, że uwielbiam rzeczy, które robisz.''
|
|
 |
|
patrze od godzin na zegarek i chyba nigdy Ci nie wybaczę ale tęsknię..krew kapie na kartkę,kiedy na niej pisze i pytam szeptem Ciebie po raz ostatni, czy warto było? oglądam twoje zdjęcie i trudno mi jest oddychać. od paru dni nie śpię, nie potrafię zapomnieć dni, które spędziliśmy razem. nie mów, że muszę zapomnieć..
|
|
 |
|
z oka popłynęła mi najpierw jedna łza, potem następna i nagle nie mogłam już tego zatamować. otrząsnęłam się, odzyskałam władzę w nogach. "a jednak to prawda, jesteś tu. jak kiedyś" wyrzuciłam niedopałek i skierowałam się by wyjść z klatki jak najszybciej. "ej, małaa" usłyszałam. serce zacisnęło mi się w gardle. nikt inny nie potrafił tak tego wypowiedzieć, nikt nie miał tej delikatności, rozkazu, tęsknoty, prośby, rozczulenia w głosie jak on. przyśpieszyłam kroku. usłyszałam trzask drzwi i jego kroki, które coraz szybciej się zblizały. byłam już na ostatnich schodkach gdy szarpnął mnie i odrzucił na drzwi do piwnicy. "jesteś tu. czemu?" "nie wiem. chyba nie wierzyłam, że siostrunia cię puści z powrotem do polski!' krzyknęłam. "cii, spokojnie. ona już nie ma nic do gadania." " hahaha, nie rozśmieszaj mnie! A teraz puść! Ty już swój czas wyczerpałeś!" "okey, jeśli normalnie porozmawiamy" "ja? z tobą? to chyba żarty! nie mamy już tematów do rozmów!" "chyba o czymś zapomniałaś?"
|
|
 |
|
słyszałam, że podobno wróciłeś. przyszłam na te osiedle. tak dawno mnie tu nie było. podeszłam do żółtego bloku, podeszłam do drugiej klatki od lewej, kod wciąż ten sam. weszłam na klatkę, na 4 piętro. stanęłam przed twoimi drzwiami. palec miałam kilka centymetrów od dzwonka, zawahałam się. cofnęłam dłoń, zeszłam na pół piętro. otworzyłam okno i rozpaliłam papierosa. próbowałam rozróżnić głosy serca i rozumu co powinnam zrobić. po chwili zapaliłam drugiego papierosa. miałam już mniejszą gdy usłyszałam zgrzyt zamka wejściowego. otworzyły się drzwi do twojego mieszkania. w jednej chwili opanowało mnie przerażenie i ekscytacja, euforia, pomieszanie zmysłów. ujrzałam sylwetkę mężczyzny. dziś 22latka. tak innego, a jednak tak podobnego. odwróciłeś się i spojrzałeś mi w oczy. "kurwa co ja tu robię" pomyślałam. chciałam wyrzucić peta i odejść. uciec od wspomnień, które jeszcze nie zatarły się w mojej głowie. nagle mnie sparaliżowało. wydawało mi się, że mijały sekundy, minuty....
|
|
 |
|
każdej chwili próbuję walczyć, walczyć o lepsze życie, lecz z każdym dniem czuję jak się wypala we mnie wszystko co potrzebne do normalnego funkcjonowania. oddałabym wiele, by było jak dawniej. tęsknie za Twoim dotykiem, Twoimi delikatnymi ustami, dłońmi, które mnie ogrzewały. pamiętam naszą wspólną noc, pamiętam nasz wspólny poranek. tyle wspomnień wciąż krążą po całym moim ciele, z każdym krokiem uświadamiam sobie, że straciłam tlen i muszę oddychać za pomocą maszyny. czuję, jak krwawi moje serce, bezsenne noce zalewam łzami. pozwól mi żyć, pomóż mi odnaleźć drogę-pogubiłam się.
|
|
 |
|
wspomnienia,które są w sercu pozostaną w nas na zawsze. nieważne, że zadają ból, nieważne, że chciałabyś się ich pozbyć. to wszystko jest nieważne, co czujesz i czego chcesz.
|
|
 |
|
Często ludzie wybaczają innym, tylko po to aby tamci wciąż byli cząstką ich świata. // ktoś.
|
|
 |
|
Powiedzieli odpuść, będzie kiedyś żałował. Nie posłuchałam. Walczyłam bez skutku, bez jakiegokolwiek odzewu. Codziennie spalałam się w tej walce o Ciebie. Głupia. //bereszczaneczka
|
|
 |
|
''Ciężko żyć, szkoda umierać. Nowy dzień – stara bieda. Otrzyj łzy, nic się nie martw. Jeszcze nie raz nas czeka gleba.''
|
|
 |
|
nie ma żadnych słów, które mogą ugasić twój ból.
|
|
|
|