|
ciężko jest żyć bez nadziei, ale umierać bez złudzeń łatwiej
|
|
|
była to jedna z tych nocy w której nie ma nadziei na świt
|
|
|
on ma wiedzieć, co to znaczy być w potrzebie,
jak patrzy w gwiazdy, to ma tam widzieć tylko ciebie
|
|
|
teraz wie, emocje jak we śnie, w najgłębszej fazie rem, była mu jak tlen potrzebna do życia tak mocno, dziś jak on, samotna opiera czoło o okno
|
|
|
cienka granica między miłością a nienawiścią,
dziś są tak daleko od siebie jeszcze wczoraj tak blisko
|
|
|
wiedział że cierpienia nie wybaczy mu żadna łza,
trochę strach, trochę sumienie kazały odpuścić.
myślał o sobie, nie myślał jakie będą skutki,
ilu jeszcze ludzi może być nieludzkich
|
|
|
lekki chłód, czuł ogrom bólu. z nim na zmianę szał, widział jak z precyzją wbija w płuca hartowaną stal
|
|
|
tu gdzie szczerość, obłuda, prawda i fałsz,
prowadzą wojnę ze sobą, cmentarny marsz
|
|
|
zasypia sama z własnymi myślami,
płacz goi rany, ból przez ludzi których kochamy
|
|
|
znów rani to coś czego nie można wyrazić łzami
|
|
|
otula zmarźnięte ciało grubym kocem,
w rękach gorąca herbata nalepsza na chłodne noce
|
|
|
gdyby mogła cofnąć czas
lub wiedzieć jak wymazać przykre wspomnienia
|
|
|
|