 |
znów wydam ostatni sos by spędzić z tobą tę noc
by znowu poczuć smak, czujesz? proste, że tak
|
|
 |
i znów mówi mi twój głos, twój zapach szepta chodź, chodź,
masz w sobie coś co sprawia, że ci nigdy nie odmawiam
|
|
 |
czuję to tak mocno jak jeszcze nigdy dotąd
kiedy siedzę tutaj z fajkiem, z ciężkim kacem, późną nocą
|
|
 |
nie panosz się już przy mnie, jeśli dawno mnie skreśliłeś
|
|
 |
nie mam już sentymentów, to nie jest korzystne
dyy czują twoją słabość, to ci wjadą na tą psychę
|
|
 |
znam dowcip o najbardziej samotnym człowieku świata
ten dowcip często jest o mnie, puenta nie jest zabawna
|
|
 |
pamiętasz czarne niedziele na cyprysowym wzgórzu
a dzisiaj sam w to nie wierzę, krzyczę rest in peace z bólu
|
|
 |
a tak w ogóle mam sie dobrze, jeszcze o tym usłyszysz.
na marginesie kolo, wbijam chuj w twoje opisy!
|
|
 |
ziomuś też nie chciałem żyć, lecz w końcu uwierzyłem, weź obejmij mnie za szyje, chodź zobacz jak sie żyje
|
|
 |
chodźmy brat we wspólną podróż, nadzieja we mnie mieszka
|
|
 |
uspokajające hip hopu bębny,
poza horyzontem znika dzień następny
|
|
 |
ten dzień jest po to, by rozwiać chmury, porozmawiać brat, tak?
poopowiadać bzdury, spalić blanta
|
|
|
|