 |
Odchodzę, bo nigdy nie prosiłeś żebym została .
|
|
 |
On jeszcze nie wie , ale będzie moim mężem .
|
|
 |
Wtorek. Miała wf z jego klasą na sali gimnastycznej. Grali w piłkę nożną. Byli w przeciwnej drużynie, ona uśmiechała się i nie zwracała na niego uwagi. Obróciła się i niespodziewanie z całej siły dostała piłką w brzuch od jego kumpla, którego nienawidziła. Nie mogła złapać oddechu, upadła, całe jej ciało drżało . Wszyscy zgromadzili się wokół niej, a on jako jedyny kazał się wszystkim odsunąć . Wziął ją w swoje ramiona wybiegł na dwór. Po jej policzkach spływały łzy, przestała drżeć, a on wpatrzony był w jej zasmucone oczy. Przypomniał sobie ile razy przez niego cierpiała, właśnie wtedy zrozumiał , ze powinien temu zapobiegać. Na dwór wyszli jego kumple, on na ich oczach musnął jej wargi swoimi ustami i przytulił mocno do siebie. Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech i szepnęła : " zostań moim osobistym lekarzem" .
|
|
 |
Błąkam się gdzieś między ''kocham'', a ''nie potrzebuję''.
|
|
 |
Ej, zatrzymaj się na chwile, popatrz, ona tęskni.
|
|
 |
- Weź szklankę.
- Wziąłem i co?
- Upuść ją...
- Rozbiła się, co dalej?
- Teraz ją przeproś i zobacz, czy się znowu pozbiera...
|
|
 |
"Nie chciała od niego nic, prócz bycia przy nim. Ten naćpany kretyn nigdy tego nie rozkminił
|
|
 |
- Śliczna, prawda? Tak bardzo podobna do mnie.
- To śliczna, czy podobna do Ciebie? Zdecyduj się.
|
|
 |
co to jest miłość? 100% serca i 0% rozumu.
|
|
 |
Kochasz mnie, nawet gdyby duszę sprzedał. Wiem, że życie ze mną nie jest lekkie i, że tylko Twoje
oczy widzą we mnie ideał.
|
|
 |
niektórym ludziom mam ochotę przybić pjonę.
w twarz. krzesłem.
|
|
 |
Poprosiłeś mnie byśmy poszli na cmentarz. zaprowadziłeś mnie na grób jakiegoś chłopaka. Po dacie widziałam, że zginął młodo. Usiadłeś na ławce i zacząłeś płakać. Ty, ten twardy facet, który nie potrafi ukazywać uczuć, zaczął płakać. Usiadłam obok Ciebie, 'kim był ?' - spytałam. pokazałeś mi bliznę na brzuchu po ranie kłutej. Znałam ją dobrze, ale nigdy o tym nie mówiłeś. 'to mój przyjaciel. On miał sześć takich, za mnie, rozumiesz ?' - powiedział. Nie rozumiałam, ledwie mówił. Nigdy nie widziałam by coś tak przeżywał. 'byłem bardziej pijany, nie miałem siły by się bronić. obronił mnie, zasłonił własnym ciałem. Teraz rozumiesz ? Zgarnął moje kłucia. ja powinienem tu leżeć' - wydukał. Patrzyłam na Niego z przerażonymi oczami. Mocno Go przytuliłam, nie mówiąc nic. Doszło do mnie, że mogło Go tu nigdy przy mnie nie być, a jednocześnie nie mogłam wyjść z podziwu odwagi Jego przyjaciela, który obronił Go własnym ciałem. wtedy zrozumiałam co to prawdziwa przyjaźń.
|
|
|
|