 |
A miało być tak pięknie, miałam mieć kogoś kto pomoże mi ogarnąć moje życie i uspokoi psychikę, a Ty? Ty oprócz tego, że jesteś nie robisz nic. / Nataalii
|
|
 |
Nie jesteś mężczyzną. Jesteś chłopcem, któremu trzeba wszystko mówić i pokazywać palcem. Zero inicjatywy i zainteresowania. / Nataalii
|
|
 |
Zastanawiam się czy to ma sens, Ty i tak nie kochasz mnie. / Nataalii
|
|
 |
Nienawidzę Cię za wszystko. Za to, że dałeś mi tą cholerną nadzieję, z której i tak nic nie wyszło. Za nieprzespane noce i litry połykanych łez. Nienawidzę Cię za wiele rzeczy, a przede wszystkim za to, że mimo tego jak doskonale Cię znam wciąż Cię kocham, czując się z tym żałośnie.
|
|
 |
Ile musisz stracić szans, by te jedną wykorzystać.
|
|
 |
Ile jeszcze będziesz śnił, o tym czego mieć nie możesz.
|
|
 |
Ile jeszcze będziesz pił, by się później czuć najgorzej.
|
|
 |
Ile jeszcze będziesz trwał, często w błędnych przekonaniach.
|
|
 |
Ile jeszcze będziesz prał brudy, co nie są do wyprania.
|
|
 |
"Stoję samotnie pośród tłumu, zostałam z niczym, bez uczuć. Jak coś poczuć, gdy serce milczy?
Dziś widziałam zbyt wiele, o jeden obraz za dużo. Dla Ciebie nie mam już miejsca, gdy marzenia się kruszą.
Wiesz, stoję sama między szeptem a ciszą. Wiesz jak to jest gdy się myśli kołyszą? W głowie, która nie chce już tego, co było? Jesteś niewywołaną kliszą dla mnie. Jesteś ciszą, która usypia mnie, gdy próbuję powstać. Męczy mnie, zabija, gdy nie zamierzam poddać się. Stoisz obok, ale jakby Cię nie było, zapomniałam o Tobie, nawet jeśli byłeś słodką chwilą.."
|
|
 |
Darłam się wniebogłosy na porodówce, gdy on wsiadał na swój nowy, komunijny rower. Z kolei kiedy ja zakładałam śnieżnobiałą sukienkę i mknęłam w wianuszku do kościoła, on mocno zakrapiał już swoją osiemnastkę. Wyśmiałby kogoś, kto podsunąłby mu jeszcze jakiś czas temu pomysł, że będzie z taką małolatą. Ja też sceptycznie pokręciłabym głową w zderzeniu z wizją posiadania o dziesięć lat starszego faceta. Dzisiaj? Liczby nie mają znaczenia. Nie ilość doświadczeń, a ich jakoś, liczy się dla nas obojga. Nie ten cholerny wiek, tylko światopogląd, nastawienie, priorytety i po prostu to, jacy jesteśmy. Nie znalazł mnie, szukając informacji w dowodzie osobistym - pogrzebał w serduchu. Ja nie analizowałam jego aktu urodzenia - tylko charakter. Obydwoje baliśmy się tej sytuacji. I zarówno ja, jak i on, kryliśmy się z tym, przymrużaliśmy oczy, chowaliśmy do kieszeni początkowe wątpliwości i skupialiśmy się na tym, co wydawało się ważne - poznaniu. I trafiliśmy.
|
|
 |
Przestałam zastanawiać się, jak wykonać kolejny krok. Odsunęłam od siebie każde z pytań, czy wypada, czy powinnam, co mi to da, czy nie pożałuję. Zebrałam w sobie pokłady odwagi, która pozwoliła mi brać odpowiedzialność za to, co robię, mówię i czuję. Ludzie próbują podcinać mi skrzydła, a ja z każdą ich próbą wznoszę się wyżej tak, by mieli trudniej ich dosięgnąć. Do cholery, przecież mogę zapieprzać na swój sukces. Mogę marzyć. Mogę kochać. Mogę się uśmiechać i mogę być szczęśliwa. Nic nikomu nie zabieram - przecież szczęście można mnożyć. Starczy dla wszystkich. Otwieram serce, ot co. Pozwalam mu szeptać pragnienia.
|
|
|
|