 |
gdy miał już wszystkiego dosyć, na moje pytania odpowiadał wzruszeniem ramion. nie wiedziałam co myśleć. szczerze tego nie znosiłam. czułam, że jesteśmy już tak blisko i nagle wszystko stawało pod znakiem zapytania. cholernie wkurzał mnie jego brak zdecydowania i chęć pokazania, że nic go nie interesuję. z każdym dniem jednak udowadniał, że pogrąża się coraz bardziej, że jest za słaby - że boi się własnych uczuć.
|
|
 |
namiętne słodkie trunki, twoje pocałunki. niech mnie nęcą i kręcą w głowie mi.
|
|
 |
wpadłam wprost w jego ramiona, a on tak po prostu je zamknął, ze mną w środku.
|
|
 |
pojechałam na tą imprezę tylko by o tobie zapomnieć. i co? pojawiasz się znikąd i zachowujesz się jakby nigdy nic się nie stało. a ja? nie no, ja też mam się przecież świetnie. miłej zabawy.
|
|
 |
szkoda, że nasze pięciogodzinne rozmowy i marudzenie kto kogo bardziej lubi pójdą się pierdolić, ale jak to mówią peszek.
|
|
 |
to puszczalskie gówno odebrało mi wszystko.
|
|
 |
czasami zastanawiam się, co by było, gdybym zrobiła pierwszy krok. bylibyśmy razem, czy umierałabym z upokorzenia?
|
|
 |
umorusana i rozczochrana. bezpośrednia. uśmiechnięta. szczęśliwa.
|
|
 |
malutki bachor, który przeżył już wszystko.
|
|
 |
nieważne ile tchnień nabrałaś, wciąż nie jesteś w stanie oddychać.
|
|
 |
mnie to brzydzi wszystko, gdy w chuja tnie osoba z którą byłeś blisko.
|
|
 |
był tak pewny siebie, że gdy poprosiłam go, aby zgadł co najbardziej lubię jeść i przygotował mi to, bezczelnie wszedł mi na stół i usiadł na talerzu.
|
|
|
|