 |
nigdy nie czułem, żebym był wart chorej przestrzeni, którą zajmuje.
|
|
 |
zabijamy naszą miłość. strzelimy jej w serce, jak się strzela samemu sobie.
|
|
 |
spadaniem moim mierzę ogrom świata, jak wspaniały jest świat, jeśli można tak cierpieć.
|
|
 |
nic mi z Ciebie nie zostało nagle
|
|
 |
trzeba w płacz mój na ślepo z całych sił uwierzyć, by chcieć ze mną żyć razem albo razem - nie żyć
|
|
 |
a potem sam się znajdzie powód, by zwątpić, czy to się opłaca. znajdziemy powód, by odchodzić
i sto powodów, żeby wracać.
|
|
 |
tak mi trzeba wiedzieć, że się ktoś o mnie troszczy w tym obcym świecie. i wiem, jak bardzo nie zasługuję na tę troskę - ja z moimi idiotycznymi depresjami i całą tą maszynerią spekulacji
|
|
 |
widzę, że pan jak i ja, ma w mózgu obóz koncentracyjny
|
|
 |
no a my, a my to się nie znamy już prawie
|
|
 |
lepiej mnie zabij, wyrzuć z pamięci, lepiej odejdź, pozwól mi odejść. lepiej zapomnij, pozwól zapomnieć
|
|
 |
ściąłeś mi wczoraj głowe tępym, niepotrzebnym słowem
|
|
 |
chciałbym zbudować z nim niebo, ale przeszkadza nam logika. z dwóch zer trudno jest stworzyć dwójke
|
|
|
|