 |
połączmy nasze spojrzenia, usta, dłonie. stańmy się jednością ♥. / nieswiadomosc
|
|
 |
- Ej, tam ktoś idzie. - Kto ? - Nie wiem, jakiś trzech chłopaków. - ? - Wiesz... To chyba On. - Co ?! On ?! O Boże a ja tak wyglądam, szybko ogarnij mnie! - Za późno, uspokój się. - Ale.. - Eee nie, to jednak nie On. - Uff... Całe szczęście, ja w takim stanie. - Ups, jednak On. - O, kurwaa ! . / nieswiadomosc
|
|
 |
wpadł ot tak do serca i mimowolnie został na dłużej. / nieswiadomosc
|
|
 |
patrzył. długo. szliśmy w przeciwnych kierunkach. kilka sekund na spojrzenie. nasze oczy wpatrzone w siebie. nie. za dużo sobie wyobrażam. gdyby szedł tam ktoś inny przecież też bym patrzyła. ale.. nie tak. nie prosto w oczy, najdłużej jak się da. nie patrzysz tak w tęczówki byle kolegi, koleżanki. więc może jednak coś w tym było ? pytania znów nie dadzą mi spać. / nieswiadomosc
|
|
 |
jedno dłuższe spojrzenie zburzyło rytm dotychczasowego życia. pokolorowało każdą czynność, nadało jej sens. zmieniło zwykłą codzienność. szybko, skutecznie. nie odwracalnie. / nieswiadomosc
|
|
 |
wpadli na siebie, w sumie nic się nie stało, on odszedł obojętnie, a jej serce pokochało. / nieswiadomosc
|
|
 |
według własnych zasad, nie jako zabawka.
|
|
 |
Wejdę do szafy, i będę udawać że jadę windą! I znów poczuje się jak dziecko.
|
|
 |
Pozwoliłam mu wtargnąć w moje życie, niesamowicie nabałaganić i uciec szybciej, niż się zjawił. A teraz sprzątam po nim, upychając złe wspomnienia po kątach.
|
|
 |
Myślisz że ja jestem wulgarna ?
- Tak .
- Ja wulgarna ?! Co ty kurwa pierdolisz ?
|
|
 |
w pamięci trzymam Twoje rzucone na wiatr słowa, niespełnione obietnice i masę przykrych wspomnień z Twoim wizerunkiem.
|
|
 |
podciągnęłam rękawy bluzy, odgarnęłam grzywkę i posłałam jej wyzywające spojrzenie. - Jeszcze jakieś sugestie, Złotko ? Chętnie omówię to dokładniej. - powiedziałam przysuwając się do Jego nowej laski. jej wymalowane oczy, rozszerzyły się do granic możliwości. z wahaniem zerknęła na swoje różowe tipsy, po czym ponownie podniosła wzrok na mnie. przesłodzony uśmieszek zniknął wytapetowanej twarzy. - No co ? Jakiś problem ? Nie gadaj, że się wahasz. Tak odważnie pierdolisz na mój temat, więc o co chodzi ? - zwróciłam się do niej z drwiącym uśmiechem. podeszłam krok bliżej. dłonie mimowolnie zacisnęły się w pięści. kolejny krok. - No dalej. - syknęłam. przerażenie w jej oczach sięgnęło desperacji. zaczęła się cofać, krok za krokiem, coraz szybciej. nie ruszyłam się z miejsca. - Wiedziałam, że tak będzie. Ale pamiętaj, tylko jedno słowo na mój temat z twoich różanych usteczek, a pożegnasz się ze swoją sztuczną twarzyczką, szmato. - powiedziałam i śmiejąc się ruszyłam do domu./nieswiadomosc.
|
|
|
|