 |
Cześć, pamiętasz mnie? To ja umierałam przez Ciebie milion razy.
|
|
 |
Nie jestem jedną z tych, które możesz przedstawić rodzicom. Jestem tą, której Twoi rodzice nie pozwolą Ci opuścić.
|
|
 |
A co zrobisz, jeżeli zadzwonię w środku nocy i powiem, że tęsknię?
|
|
 |
Jeżeli ktoś sprawia, że się uśmiechasz to nie udawaj, że to nic nie znaczy.
|
|
 |
wstawiają mnie w lekkie przerażenie wiadomości typu: "zadzwoń do mnie jak najszybciej, to sprawa życia lub śmierci", ale jeśli za każdym razem po wykonanym telefonie mam dostać informację a propos wyjazdu nazajutrz na mecz, jestem za.
|
|
 |
Do końca tego roku nie pozostało wiele... pewnie jeszcze parę razy zobaczę Cię w szkole, jeżeli w ogóle zamierzasz przyjść. II semestr to coś więcej niż trudniejszy materiał na lekcji, to pół roku będzie bez Ciebie, kto będzie mnie denerwował, rozpraszał mnie i pozwalał patrzeć w swoje oczy, przez całą lekcje... kto będzie mnie przytulał tak jak Ty i kto będzie zemną siedział na każdej lekcji ? Wiem, koleżanki ale to nie to samo... uwielbiam z Tobą siedzieć i śmieć się ze wszystkiego ! To dzięki tobie pokochałam coś co zawsze mnie wkurwiało . ! Pokochałam szkołę, i osoby w niej, nawet nauczyciele byli spoko zawsze wtedy kiedy byłeś obok. Właśnie byłeś, boję się że ten czas już nie nadejdzie a te ostatnie pare dni w szkole będą trudniejsze niż mi się wydaje. Czy jeszcze kiedyś Cię zobaczę . ?
|
|
 |
• Nie ma chętnych na kupienie mi plusika, przypadkiem? C:
|
|
 |
uśmiecham się, a każdy wokół patrzy na mnie podejrzliwie pytając o to, czy On wrócił. wszyscy obiegają wokół tego zastanowienia, jakby Jego osoba była nieodzowną częścią mnie, jakby moje szczęście było jakkolwiek uzależnione od Jego położenia. odpowiedź brzmi: nie. wciąż Go nie ma. w dalszym ciągu nie mam pojęcia, gdzie się znajduje, z kim jest. wprawdzie nie nauczyłam się jeszcze żyć bez Niego, lecz funkcjonuję. czasem się uśmiecham - przypominając sobie akurat którąś z chwil spędzonych z Nim.
|
|
 |
gdyby moje serce było szkołą, dostawałby nagrody za wzorową frekwencję.
|
|
 |
wzięłam tylko butelkę wódki schłodzonej w lodówce zostawiając go samego przy stole. patrzył w jeden punkt, z pustymi oczyma, wypalając nie wiem którą już fajkę. straciłam rachubę, podobnie jak w przypadku kolejek, które zaliczyłam po zamknięciu się w sypialni. siedziałam na tym samym łóżku na którym jeszcze ubiegłego wieczoru planowaliśmy jak to będzie wyglądało za kilka, kilkanaście lat, ze śmiechem wspominaliśmy o budowaniu domu i dwójce dzieci. tam, gdzie mówiliśmy o najważniejszych rzeczach i gdzie przeżywaliśmy najważniejsze chwile, tam, gdzie niespełna tydzień temu gościł inną, całą noc strzegąc ją przed nocnymi koszmarami. upijałam serce, które nawet w obliczu takich faktów, wciąż go chciało.
|
|
 |
nie podołał. zabrał się za coś nie na swoje siły. podobno liczą się chęci, lecz teraz jedynie cierpię, nie mogąc dostrzec pozytywów. chciał, cholernie pragnął naprawić moje serce, lecz kiedy zaczęło rozpadać się jeszcze bardziej - uciekł. śrubokręt uciska mi kręgosłup, a pojedyncze śrubki drapią od środka, nadal tęsknię.
|
|
|
|