|
jakoś tak, nienaturalnie, trochę przesadnie...
|
|
|
to taka krótka historia, mogłam napisać jej kolejną część. w Jego czułych ramionach szybko przychodził sen.
|
|
|
ile to razy popełniłam błąd... podniosłam się i stoję, znów rozpalam ogień!
|
|
|
rozumiesz. jest taka cierpienia granica, za którą się uśmiech pogodny zaczyna.
|
|
|
..ale zmieniam się gdy tylko zechcę. i jeszcze nie skończyłam, jeszcze nie poznałam siebie.
|
|
|
a może ja jestem opowieścią zmęczonych ust - znudziłam sie Bogu w połowie?
|
|
|
podnieście głowy, to może zobaczycie mnie nad wami.
|
|
|
im wyżej wzlatujemy, tym mniejsi wydajemy się tym co nie umieją latać.
|
|
|
rób co chcesz, wiesz? co chcesz! czy ma to sens? tańcz głupia, dance!
|
|
|
a może świat to wieczny mord?
marzenia swe maluje krwią?
|
|
|
czasem myślę, że życie płynie obok mnie.
jakoś trudno wierzyć, że moje szczęście znajdzie mnie...
a tym czasem żyję tak, jakby wieczny był mój świat.
|
|
|
składam się z części niespójnych przeczących sobie nawzajem. jedna mówi - chcę stąd wyjść, druga mówi - ja zostaję. wiem, że to jest męczące - nie tylko dla mnie.
|
|
|
|