|
To zdjęcie co dałaś mi, się kurzy - nie czyszczę.
|
|
|
Biegasz i krzyczysz.
Stoisz i milczysz.
Czas nas trzyma na smyczy.
|
|
|
Czasami czas nas mami.
I organiczna nas do granic.
Latami latamy za niczym...
|
|
|
Latami latamy na nic.
Wiem, i wciąż zabiegani- gdzieś.
A biegnąc staliśmy nie wyblakł cień.
Latami idziemy próżno
Wciąż żyjąc iluzją.
To oto marzeniami żyjemy.
Puść mą dłoń...
|
|
|
My zbudujemy piramidę z marzeń.
I otwórz oczy na świat, zwiedzimy go razem
|
|
|
Chodź, pokażę ci kolor mego szczęścia.
Dziś, pod palącym słońcem Śródmieścia
|
|
|
Wiesz? To takie dni zasługują na epilog.
Wiesz? Na takie dni postawisz swój ostatni bilon.
Takie dni są heroiną, ciężko schodzi,
ale daje paliwo, by pędzić dalej ósmą milą
|
|
|
I cały świat pójdzie spać, to wtedy ja,
zrobię wszystko, by nie skończył się zwyczajnie!
|
|
|
Brudny chodnik, kilkanaście kilometrów pod trampkami.
Najlepszy rzeczy w życiu mamy za nic, za darmo.
Nie wiesz? Masz serce pobrudzone czarną farbą.
Zbieram okruchy dnia, łączę wszystkie w całość.
Słońce świeci dzisiaj dla mnie jak co rano
|
|
|
nigdy nie miałeś dla mnie litości. odkąd pamiętam raniłeś mnie. nie zważałeś uwagi na to, że mogę mieć uczucia. Już kilkanaście osób po zaledwie 2godzinach powiedziało do mnie: współczuję ci. nigdy nie potrafiłeś okazać mi uczucia, i czy w ogóle ono kiedykolwiek istniało. są momenty kiedy nie wyrabiam psychicznie lecz sama nie jestem w stanie nic zmienić. tak myślałam. dopóki nie wyjechałeś. zostawiłeś mnie w najgorszym momencie gdy przechodziłam kryzys. to musiało sie tak skończyć. mimo tego jak mnie traktowałeś mam dylemat czy rozpocząć nowy rozdział czy wciąż tkwić w tym samym, męczącym, wyciskającym łzy rozdziale, który wypala głębokie rany na moim sercu i psychice.
|
|
|
wszystko co trwałe jest super. / niechcechciec
|
|
|
wiesz co zawsze zabijało we mnie wiarę? że za każdym razem gdy ktoś odchodził z mojego życia, to było to odejście na zawsze. nigdy nikt, nie przyznał się do błędu, chociaż by z grzeczności, czy z poszanowania drugiego człowieka, albo przez wzgląd na wspólną przeszłość. nigdy nikt, nie przyszedł i nie powiedział: "wróć, potrzebuję cię". nigdy, rozumiesz? zawsze to ja musiałam o to zadbać, choć pytam się teraz, w imię czego? czemu to mi przypisywano każdy błąd chociaż niejednokrotnie miałam rację? przy każdej znajomości byłam od początku na to przygotowana, jednak gdy ta chwila nadchodziła, za każdym razem bolało tak samo. i to nie sam fakt, że ktoś odszedł, tylko, że nie próbował wrócić. / niechcechciec
|
|
|
|