 |
dziś szkoła uczy, ale nienawiści, agresji, arogancji - zwłaszcza do religii, tu nie ma reguł, w tym peletonie biegu, sam staniesz się ofiarą polowania na szpiegów.
|
|
 |
szukaj mnie w zakamarkach pamięci, tutaj jest mój obraz ukryty, patrz na mnie spod powiek zamkniętych, żeby te wspomnienia nigdy nie znikły.
|
|
 |
czasami śnię, me sny tak rzeczywiste, że boję się, że pan może nie istnieć.
|
|
 |
pijani, nie tyle winem, co uczuciami.
|
|
 |
jest tu miejsce na nieco gry jak w małym teatrze, czas szybko mija, kiedy na ciebie patrzę, dla Ciebie zaćmię ten smętny bezlik, wykwintnym blaskiem dziwnie pięknych syntezji.
|
|
 |
ostatniej nocy - nie myliłeś się myśląc, że możemy sobie pomóc, ostatniej nocy - dla mnie chwile zawisną w powietrzu na wieczność, ostatniej nocy - jeszcze do ciebie wrócę, obiecałam ci to już, ostatniej nocy - ostatniej nocy kochałeś się ze śmiercią.
|
|
 |
cała sala kołysała się w takt twoich bioder, niejeden dałby za nie świat, bo ich ogień wabił spojrzenia, lecz zamieniał ćmy barowe w popiół.
|
|
 |
tym razem nikt się nie pomylił, choć dziś wieczór się odkryli to nie decyzja chwili, są tu, bo tak chcą, ona ma go a on ma ją.
|
|
 |
jakie spanie?! tego nie ma w planie! filmu urwanie, jutro amnezja - tak się stanie.
|
|
 |
przepraszam, że widzicie we mnie kogoś kim nie jestem, że kuję w oczy, denerwuje każdym drobnym gestem.
|
|
 |
żyję w obsadzie ludzi których sobie cenie, mowa tu o tych w których dar ambicji drzemie, liczy się poświecenie wiec gdy ktoś bliski tonie, Ty się nie wahaj i podaj mu swe dłonie.
|
|
 |
kiedyś weekend zaczynał się w piątek, a kończył w niedziele, przesuwamy barierę do ostatnich butelek.
|
|
|
|