|
niespełnionym scenariuszem jak deszczem obrywamy w twarz.
|
|
|
coraz mniej mamy chwil by pogadać - spójrz, cały nasz dialog to gigabajty bzdur.
|
|
|
niech wszechświat zatrzyma się na parę maleńkich chwil, poznamy się jeszcze raz bogatsi o to co dziś już wiemy.
|
|
|
im dalej tym niebezpieczniej Ciebie pragnę
|
|
|
tak dobrze to znam, a znów tak mi wstyd
|
|
|
mówi, że to był tylko flirt, a ja naiwna kocham się w nim.
|
|
|
Kolejny płatek śniegu dotyka mych warg i w jednej chwili znika. Nikotyna ulatnia się w powietrzu, a w słuchawki uderza kolejny bit. Zaciągam się, dym łaskocze płuca. Zaciemnia się już i jest dość chłodno, a dłonie drżą. Mam ochotę przejść się gdzieś daleko, gdzieś, gdzie nie będzie mnie dla nikogo. Siadam na pomoście, podkurczając kolana do klatki, patrzę w dal. Może gdzieś tam, wszystko jest inne? Może tam jest lepiej? Nie dostrzegam, pusty horyzont, biały puch otula ziemię. Dziś? Chciałabym tylko wiedzieć, że to, że tu jestem ma jakieś znaczenie. / Endoftime.
|
|
|
Skarbem byliśmy my sami. / Endoftime.
|
|
|
Taras, siedzę w fotelu naciągając na dłonie rękawy bluzy. Słońce delikatnie muska policzki, a w słuchawkach kolejny kawałek, którego słowo w słowo znam na pamięć. Nagle ktoś zdejmuje mi słuchawki i zakrywając dłońmi oczy szepcze, że jeśli zgadnę kim jest, dostanę nagrodę. Od pierwszej chwili doskonale wiem, że to on dlatego bez oporu odpowiadam. Zabiera ręce i delikatnie całuje mnie w policzek, cwaniacko się przy tym uśmiechając. Nadal jest tym, który małym gestem potrafi sprawić, że zwyczajnie się uśmiecham, tym, który nadal zachowuje się jak tamten dzieciak z blokowisk, którego kiedyś tak bardzo chciałam poznać, a którego dziś znam jak samą siebie. Tym za którego bez zastanowienia oddałabym własne życie. / Endoftime.
|
|
|
Gdy czas zatrzyma się już,
kolory niestety bledną.
Gdy słońca nie nadejdzie wschód
nie bój się, podaj mi dłoń,
podążaj ze mną. / Kaen- Nasza wina
|
|
|
|