|
wina
leży na mnie tak samo jak moja bluzka
i nie odpuszczam czuję ze jestem inny
uczucia biorą górę a człowiek jest bezsilny
taką mam naturę chyba czuję się winny
to mnie irytuje spadam jak krople do rynny
daj mi dłoń, pierwsza wyciągnij rękę,
dotknij skroń, zobacz jak pulsuje serce
pierdol wszystko bo co będzie to będzie
i daj mi nadzieję, zanim kurwa odejdziesz / B.R.O
|
|
|
a co jeśli moje serce nie wytrzyma? dostarczasz adrenaliny, a ja dodatkowo katuję organizm kawą, papierosami i zbyt hardcorowymi imprezami. niby sposób na przetrwanie, a niszczy mnie od środka. powolna i trudna agonia.
|
|
|
'w kółko jak rondo my kręcimy się wciąż,
przyciągamy jak magnes, zabijasz we mnie zło.
nie widzimy się często, razem czujemy tę moc,
jak walka o rewir, my to dzień i noc,.
czasem piękny lot albo w przepaść skok,
50 na 50 i kolejny rok mija,
ta chwila gdy jest piękna tak bardzo krótko trwa,
po co te chore jazdy '/ Kacper, Kali
|
|
|
najgorsze są te Twoje paranoje. wracasz do przeszłości i paprasz się w tym gównie. Twoje schizy mogą Cię zabić. wiej Kochanie
|
|
|
nie mogę w to uwierzyć, że nagle po tym wszystkim, po kilku tygodniach bez kontaktu, po 7 latach miłości, po tych chorych akcjach, akurat teraz dzwonisz i zabierasz mnie do swojego domu. poznajesz mnie ze swoją mamą przedstawiając mnie jako swoją dziewczynę. wskazujesz mi miejsce przy stole a Twoja mama polewa kielona mówiąc "zdrowie synowa"
|
|
|
dostałam sms "wpadnij pod blok. weź flaszkę, kielona i przepite". zignorowałam tą wiadomość ze względu na to, że była od Niego. przecież jeszcze wczoraj wracając nad ranem do domu całą drogę powtarzałam pod nosem jak bardzo go nienawidzę. powoli mijało niedzielne popołudnie. ciszę przerwał dźwięk dzwoniącego telefonu. "-halo? -Ty co się z Tobą dzieje, chodź!" usłyszałam jego lekko sfazowany głos. " -Nie, nie dzwoń. -Kochanie no czekamy a jak nie wyjdziesz to jade tam i zacznę palić gumę przed Twoim domem. Jedziemy wychodź!" wyszłam. podjechali, pojechaliśmy na miejscówę. dałam mu wódkę, kielona i frugo. wypili szybko na dwóch. mieli ciśnienie, mówią idziemy do sklepu. "nie nigdzie nie idę"-sprzeciwiłam się. "Skarbie no chodź ze mną. -NIE. -Ahaa no to spoko na razie, i dzięki za kielona" odwróciłam się i powoli odchodziłam, a za mną poleciał kielon którego ON rzucił. roztrzaskał się tuż koło mojej nogi. łzy napłynęły mi do oczu. a w głowie krążyło tylko jedno słowo "alkoholizm.."
|
|
|
jak mam pomóc naprawiać życie swoim kolegom? jak wytłumaczyć? oni lubią melanż, dobrą fazę i śmiganie ale jednocześnie są przez to smutnymi ludźmi. budzą się i znowu łapią fazę żeby świat był piękniejszy. jak pokazać im sens życia na trzeźwo? jak wyciągnąć ich z tego gówna? może byłoby prościej gdybym sama dostrzegała te piękne strony życia. ale jak na razie widzę tylko smutek, wiecznie wlewany w siebie alkohol, biały proszek rozsypany na stole i pieniądze zdobywane szybko a jeszcze szybciej wydawane. chociaż ze mną lepiej to oni dalej są w tym samym miejscu.
|
|
|
"Kochanie, źle wybrałaś typa..."
|
|
|
nienawidzę Cię za to jak się zachowujesz, że nie wierzysz w siebie i mówisz "jest jak jest, będzie co będzie" i nie próbujesz nic zmienić mimo że jest Ci z tym bardzo źle. ale z drugiej strony nie potrafię Cię zostawić z tym samego. to już nie chodzi o to czy będziemy razem chociaż kochamy się i oboje wiemy to doskonale. teraz chodzi o Ciebie. bo ja potrafiłam wyjść na prostą, ale Ty Kochany kompletnie sobie nie radzisz i nie dopuszczasz do siebie nikogo.
|
|
|
|