Wstaję o 15 to wiesz już, mówię o tym co świat mi splunął, alkohol i fajki przeważnie w powietrzu i chyba dziś to poprawia mi humor i nie chcę gadać już z nikim, ale jak muszę to tylko o hajsie mi nawiń.
Idę na balkon, w ręku szlug, telefon w drugiej,
i napisałbym do Ciebie, ale jakoś brakuje słów,
zadzwoniłbym do Ciebie, ale wiem,
że tego nie chcesz,
wybełkotał, że Cię kocham,
tu jest źle i serio tęsknię.