 |
nieskończoność to blef, który nas łączy
|
|
 |
Miasto pijanych kroków rozświetlało drogę jak Vegas
Ruszył, marzył o tych, które miały zbroję na piersiach
Miały swoje na sercach coś jak bypass
|
|
 |
Zostaw alko i nie pomoże tu nic browar
Albo pierdol moje słowa, bo to tylko pusty slogan
|
|
 |
Sami mówimy o sobie choć nie ma o czym gadać
o szczyt walczysz latami w pół dnia z niego spadasz w dół.
|
|
 |
I dziś jestem tą, co tam płacze i smarka...
Masz prawdę na ręku, bo masz mnie na zdjęciu.
Patrz, masz mnie na wierzchu, bo nic nie ukrywam.
|
|
 |
Znów nie mogę sobie spojrzeć w twarz,
bo się boję, że zobaczę ten sam emocji brak.
Jak wtedy gdy ostrzegałaś mnie, że wszytko jest nie tak,
a ja czułem, że wgniata mnie w ziemie ten pieprzony świat.
Choć łączy nas piękno spadających gwiazd,
stoję w drzwiach, ostatni raz życie traci smak, pryska czar.
Idzie burza, wiem, wiatr rozwiewa mgłę,
a ja uczę się żyć, każdym kolejnym dniem.
|
|
 |
Jak byłem z Tobą wszystko wydawało się takie proste,
i choć był to moment z polepiony z szczęścia cząstek.
I choć rozbryzg się na ścianie chwilę później,
bezlitośnie wsysając te cząstki w próżnie.
Kiedyś dorosnę, popatrz na mnie, łapię rozpęd,
lecę, spójrz lecę w dół, wraca monster.
Pale mosty, palę jonity, czyszczę kartę sim [...]
|
|
 |
Nie mam czasu już na Twój płacz i ból.
Słodkie kłamstwa z ust, wszystko jedno mi
Czy dziś przemykasz się jak szczur,
Miałeś czapkę z piór, umarł król,
Dobrze znasz pieśń.
|
|
 |
Twoje historie o sobie jak cytaty z hagiografii.
Sprawdziłem Twoje słowa, oszalały wariografy.
Mimo wszystko zaufałem Ci, na przekór temu,
Bo byłeś zerem, a ja chciałem pomóc zacząć od zera zeru.
Dałem szansę Ci na rehabilitację.
|
|
 |
mentalny chillout w głowie, a na rzęsach słone sople
uśmiech wymalowany radośnie, ma swój cel
|
|
|
|