 |
potrzebuję tych obsesji, a to najgorsze,
czego mogłam potrzebować.
|
|
 |
byłoby mi bardzo na rękę, gdyby świat skończył się,
jeszcze dziś.
|
|
 |
jestem poza zasięgiem, jestem abonent tymczasowo
niedostępny, jestem nie ma takiego numeru.
|
|
 |
dziś jestem trochę jak
'do zobaczenia' szeptane do piasku na plaży, do morza, do nieba, które niknie w czerni.
|
|
 |
zauważam, że powietrze ma inny smak, godziny i nanosekundy
są jakieś takie niepoukładane, wyblakłe, przezroczyste, a myśli
są inne w dotyku, a raczej byłyby, gdyby dało się je dotknąć.
|
|
 |
na za dużo sobie pozwalam w swoich wizjach i myślach.
niepotrzebnie też pozwalam dreszczom przechodzić mi
po plecach, a myślom pałętać się po neuronach.
niepotrzebnie.
|
|
 |
przez długi czas żyłam w iluzji, że mogę na ciebie liczyć.
jestem wątkiem autobiograficznym w tej żałosnej powieści
o umieraniu, o niczym.
|
|
 |
znowu 05:08 oznacza wschód słońca,
a 00:31 niedokończony rozdział.
ile jeszcze wiosen i czekania na
jesień przeżyję, zanim umrę, bo
przecież ciebie nie ma i już nie będzie.
|
|
 |
o już nie skłonność do autodestrukcji.
to autentyczna obsesja na punkcie
własnego unicestwienia.
|
|
 |
zgniję, nikt nie zauważy kiedy,
bo tego nie widać na zewnątrz,
a ja nic nie powiem. jestem nikim.
i tak mi z tym dobrze.
|
|
 |
Już zapomniałam jak to jest się nie bać.
|
|
 |
w pewnym momencie, na pewnym
etapie - powrót jest niemożliwy.
|
|
|
|