 |
Wiem jaki jest twój ulubiony kolor, za jakim klubem szalejesz, co lubisz robić w wolnym czasie. Wiem że panicznie nie lubisz warzyw, ale za to bardzo lubiłeś kuchnie mojej mamy. Wiem kiedy obchodzisz urodziny, jak miała na imię twoja była dziewczyna. Wiedziałam jak sprawić by na twojej twarzy pojawił się uśmiech, wiedziałam za czym tęsknisz, co wzbudza w Tobie szklenie oczu, dlaczego nie raz milczysz. Do dziś znam na pamięć każdy Twój uśmiech. Wiem o tobie więcej niż twoi durni koledzy na murku, a pomimo tego wszystkiego wybrałeś ich.. i tą pannę która zmienia chłopaka co dwa miesiące.
|
|
 |
Mam nadzieje że nadejdzie taki czas kiedy ona nie będzie miała już dla Ciebie znaczenia. Przechodząc obok mnie, obojętnie na ciebie spojrzę i zaśmieje ci się w twarz by za rogiem znów uronić łzy. Może wtedy zrozumiesz ile cennego straciłaś i jak bardzo byłam Ci bliska. Może wtedy zatęsknisz patrząc na nasze stare wspólne zdjęcie. W końcu weźmiesz się w garść, odrzucisz tą cholerną męską dumę i odważysz się na jedno słowo "przepraszam" na które czekam już dłuższy czas.
|
|
 |
Dawał mi bezpieczeństwo, którego nie dawał nikt inny.
|
|
 |
Uśmiechnęłam się na widok łez które płynęły mu po policzkach.
|
|
 |
- Kocham cie. - Co kurwa robisz!?
|
|
 |
Wmawiasz sobie, że gdyby teraz tu był, to byś mu nie wybaczyła, że nigdy już przenigdy nic cię nie będzie łączyć z tym człowiekiem. Mówisz, że nie spojrzysz mu już nigdy w oczy i że nie obchodzi cię co u niego, ale jestem pewna, że gdyby teraz podszedł do ciebie i przytulił cię jak kiedyś to nie minęłaby sekunda a ty znowu byłabyś jego, a wiesz dlaczego? Bo go kochasz. Niezależenie od tego co będziesz sobie wmawiać.
|
|
 |
Mam płakać i błagać żebyś mnie kochał? No śmieszne, spierdalaj.
|
|
 |
mogę pokazać Ci ból,lecz nie obojętność .
|
|
 |
Chodź, zaparzę nam herbatę. Będziemy siedzieć i słuchać siebie nawzajem. Raz Ty, raz ja; będziesz opowiadać mi co działo się u Ciebie przez ostatnie tygodnie, ja powiem Ci o moim strachu, który łączy się z tą nutką szczęścia. Chodź, zaparzę nam herbatę. Obejrzymy jakąś komedię romantyczną i będziemy marzyć o tym, aby i nas taka miłość spotkała. Chodź. Nie zostawiaj mnie z tym wszystkim samej. / mlejsi
|
|
 |
Być może, jeśli dobrze przypatrzysz się mojemu spojrzeniu, zauważysz to - dno mojej duszy w którego najdalszej części stoi serce. Jest tam z założonymi wyimaginowanymi rękoma i jest ostro wkurwione, buntuje się, krzyczy, na zmianę płacze i popada w dziwny rodzaj schizofrenii. Jest cholernie sfrustrowane, bardziej przez samą swoją postać, aniżeli przeze mnie, bo to ono zrezygnowało. To ono zamknęło się tam, uciekło, odwróciwszy się napięcie z przeraźliwym krzykiem, że ogarnianie mojego życia jest nierealne. Nie współpracujemy. Moje serce dusi się tam. Zdaje się powolnie umierać, a ja? Dopiero teraz, bez serca, bez uczuć potrafię pójść naprzód.
|
|
 |
Przez klatkę piersiową przebiega dziwny powiew... tak pusta jest.
|
|
 |
Potrząśnij mną i obudź mnie w końcu, kochanie. Widzisz, że nie śni mi się nic dobrego, widzisz jak z niepokojem mrugam powiekami. Muśnij lekko moje wargi, zawsze mnie to budzi. Zrób to. Kochanie, co się dzieje? Usłysz mnie. Proszę. Zaczynam się bać. Trzęsę się i tak bardzo się boję, bo ta sytuacja wydaje się tak cholernie realna, rzeczywista. Cholera, coś płynnego przesuwa się po moim policzku... skapuje na jedną ze stron książki. To nie jest sen, Kochanie, prawda? Naprawdę nie mogę krzyczeć, naprawdę siedzę tu w środku nocy, nie mogę spać, oddychać i tęsknię ze świadomością tego, jakim błędem było zaufanie Ci i przede wszystkim oddanie własnego serca.
|
|
|
|