 |
może już umarłem, lamentuję z zaświatów
ma niespokojna dusza ciągle szuka swej bratniej energii.
Bez Ciebie życie jest marną syntezą bieli i czerni,
niczym pułapka więzi nasze ciała gdzieś daleko.
Nie wiem jak wyglądasz, ale wiem żeś nieskalane piękno.
Tyś moją mekką, moją muzą, boską ręką,
Każda sekunda zmienia się w godzinę, a ta w wieczność,
gdy nie ma Cię, nie ma nic tam na szczycie,
pokoloruj ten szkic zwany życiem, tylko proszę Cię.
|
|
 |
Kiedy nastanie dzień
Gdy ból odejdzie jak zły sen
Z dala od energetycznych hien
I nikt już nie będzie czuł żalu
|
|
 |
Lepiej zejdź mi z drogi, pókim dobry, bo uklękniesz
|
|
 |
Najśmieszniejsze w tym jest to, że
byłem gotowy dać Ci swoje nazwisko
|
|
 |
Nie chce o tym myśleć
Nie chce o tym mówić
Mam już tego dość
Nie potrafię uwierzyć, że to kończy się w ten sposób
Zatracam się w tym
Czuję w tym blues’a
Po prostu nie dam sobie rady bez Ciebie
Powiedz mi czy to jest fair?
|
|
 |
tak, możesz być dla mnie wszystkim. wierze w Ciebie i wierzyłem od pierwszej chwili naszego poznania. możesz wszystko zmienić, wszystko ze mnie zrobić, co zechcesz. tylko chciej tego i kochaj mnie bardzo. mnie trzeba strasznie, bez pamięci kochać i trzymać z całej siły. inaczej nie ma mnie. ginę czasem nawet sam dla siebie. sam siebie nie znam w takich chwilach.
|
|
 |
ja mam dosyć. ja nie wiem, kim jestem. ja ciebie już nie chce. nie wiem, kim ty jesteś. wszystko mi się przekręciło na drugą stronę. nie wiem czego chce, ale coś musi się stać, bo inaczej pękne. ja nie-wy-trzy-mam.
|
|
 |
płacze, więc zostań ze mną albo spierdalaj i nie wracaj na pewno
|
|
 |
mam tę właściwość, że z radości nagle przechodzę w żałość, a wtedy smutek i lęk biorą mnie w posiadanie niepodzielnie.
|
|
 |
to nie był sen ona była tu napewno, ja czułem jej obecność, każdy dotyk jej sprawiał mi przyjemność
|
|
 |
Znam Cię totalnie inaczej, niż wszyscy inni.
|
|
 |
Myślałam, że stać Cię choć na szacunek. Jak zwykle się przeliczyłam.
|
|
|
|