 |
choć codziennie ci wybaczam, wybacz, nie zapominam, potok slow, niemy wrzask, myśli zdradza mimika, na ścianie walki cieni, jak puszczone z rzutnika, słony ból, jak woda przez palce spływa po policzkach, chciałam ciebie obok, nie mam, w zamian cisza
|
|
 |
co dzień mam coraz cięższy oddech, szukam nadziei w słowach, między prawdą, a Bogiem
|
|
 |
spokój zamiast chaosu w nerwach, nie opuszczaj mnie, zostań ze mną, nie chcę być sam
|
|
 |
nie zostawiaj mnie, przecież dobrze nam było razem, z kłótniami, bluzgami, cichymi dniami, nawet nawet na osobności, dwa różne pokoje w dwóch różnych mieszkaniach, dwa różne charaktery szukały wspólnej ścieżki do dogadania
|
|
 |
daj mi ze swoich ust chociaż wdech, daj możliwość oddychania tym samym powietrzem, teraz możesz tylko kasłać, toksykologia wykazałaby podniesiony poziom kłamstwa
|
|
 |
chcesz dosłownie? podałabym Ci brzytwę, żebyś sam sobie wyciął serce tak charytatywnie, dla kogoś innego teraz, bo pozory to najgorsze ścierwo, od którego zapał umiera
|
|
 |
"Nie zostawiaj mnie" krzyczałem w snach, by potem obudzić się, poczuć strach
|
|
 |
nie chce Ci obiecać, że będę Twoim ideałem, że skruszę tę skałę, że dam Ci więcej niż dać chciałem
|
|
 |
w kółko to samo - mam depresje i rozszarpane nerwy, w kółko to samo - odrzucam presje, monotonie bez przerwy, w kółko to samo - mam już dość jak otwieram oczy rano, eej
|
|
 |
mówisz: to brednie. ale wiem to najlepiej po sobie, jak monotonie można wprowadzić na własną rękę
|
|
 |
zawodze się na Tobie tak samo jak Ty na mnie, może jestem indywidualistą przez co ranie
|
|
 |
gdy będę chciał coś obiecać to mnie pieprznij w twarz, to mniejszy ból niż oglądać jej policzki we łzach
|
|
|
|