 |
bo kocham cie jak nikt....
|
|
 |
Dziękuję Bogu, że postawił na mojej drodze tak cudownego człowieka jak on. / ~[?]
|
|
 |
wiem . nie powinnam tego Ci mowic , ale zycze Ci abys kiedys poczul sie tak jak ja. zebys nie mogl spac po nocach , placzac , zastanawiajac sie co zrobiles zle. aby odechcilalo Ci sie zyc. zebys z kazdym nowym dniem obwinał sie ze to TY spieprzyles wszystko.
|
|
 |
jakmi trzeba byc skurwielem , zeby potracic czlowieka i tak po prostu uciec ?! nie pomoc , nie zadzwonic po karetke tylko uciec jak tchorz , zostawiajac czlowieka na pastwe losu. w takiej chwili licza sie sekundy.. sekundy ktore moga pozbawic czlowieka zycia.
|
|
 |
ile razy obiecałes ze sie zmienisz ? ile razy powtarzałes jak bardzo zalujesz ? teraz juz wiem ze wszystkie te slowa byly nic nie warte... ze tacu ludzie jak ty sie nie zmieniaja. .. nie potrafia zauwazyc tego co robia zle... i ze ich zachowanie sprawia bol ludzia ktorzy go kochaja ..
|
|
 |
mam nadzieje ze zatesknicz ...
|
|
 |
z czasem zapomniałam , z czasem wszystko wrociło do normy z czasem zaczełam normalnie zyc. z czasem przyzwyczaiłam sie do bycia samej. do zycia bez Ciebie. do braku kogos bliskiego. caly czas zyje z nadzieja ze te chwile powroca.
|
|
 |
na poczatku traktowałam cie jako kolege. kolege ktory lubi sie dobrze zabawic. pozniej zaczełam dostrzegac w tobie cos wiecej niz zwykłego chłopaka. dostrzegłam twoj usmiech. te dołeczki w policzkach i piekne brazowe oczy. ppolubiłam je. pozniej zaczelismy rozmawiac o wszystkim i o niczym. troche o pogodzie a pozniej juz wiedziałam o tobie wszystko , czym sie interesujesz , co lubisz robic. i wiesz co spodobały mi sie chwile z Tobą.
|
|
 |
juz wiem , ze prawdziwej przyjazni nie ma. nigdy nie istniała. to nie swiat jest zły. tylko ludzie. to oni sprawiaja ze nienawidzimy samych siebie. to przez nich sie zmieniamy. to przez nich probujemy stac sie kims innym.
|
|
 |
prawdopodobnie? straciłam sens, a wraz z nim straciłam chęć do życia, do tej monotonności, której przeważająca część to teren bólu, nie bólu głowy czy żołądka, bo to nic takiego, a ból serca. wewnętrzny ścisk, kłucie jakby wbijano Ci kolejny tysiąc tępych ostrzy. wiesz, czasami naprawdę nie wiem czego jeszcze mogę spodziewać się od życia, co jeszcze mnie czeka, i jedyne nad czym się zastanawiam, to to czy chcę w ogóle się tego dowiedzieć, czy chcę przeżyć przyszłość. / endoftime.
|
|
 |
Nie chcę wierzyć w słońce tuż po burzy, bo nadzwyczajnie go nie potrzebuję, nie potrzebuję ciepła jego promieni, ani tego, że znów będzie na parę chwil, by o zachodzie niepostrzeżenie zniknąć. Nie potrzebuję nadziei na lepsze jutro, definicji szczęścia czy sprostowań uczuć, nie potrzebuję niczego, bo dziś, nie mam już nic. / Endoftime.
|
|
 |
Bywało, że serce było jedynie marginesem, tym nic nie znaczącym, potrzebnym by zapisać zaledwie parę wątków, których równie dobrze mogłoby zupełnie tam nie być. Uczucia? Sterta kurzu, syf gromadzący się gdzieś pomiędzy, nigdy nie uważałam, że potrafię im podołać, nigdy też nie dzieliłam się nimi, bo nadzwyczajnie nie było po co. A szczęście? To parę reguł, sprostowań w życiu, bez terminowej definicji, bez zaprzeczeń i skrupułów, dziś go nie ma, bo szczęściem był On. / Endoftime.
|
|
|
|