 |
Z przyjaciółmi z tamtych czasów dziś się mijam bez słowa , a wtedy , wiem , mogłabym za nich zamordować.
|
|
 |
I już nie będę pisała twojego imienia dużą literą, bo dla mnie jesteś już nikim
|
|
 |
Nie potrafię latać ani widzieć przez ściany. Nie mam mocy Hulka i zdolności spidermana. Mam coś lepszego. Potrafię kochać.
|
|
 |
nie umiem nazwać uczucia, które sprawia, że bardzo często myślę o tobie, że śnie o tobie i w kółko czytam tego smsa od ciebie. nie, to nie jest miłość. nie kocham cię. po prostu cholernie mi się podobasz.
|
|
 |
|
trudno mi całkowicie o tobie zapomnieć , bo przecież mamy wspólnych znajomych , którzy czasem bezmyślnie palną coś o tobie przy mnie i zaraz mówią : - oj sorry , sorry , zapomniałem . - nierealne jest , żebym na Ciebie nie wpadła choćby przypadkiem na jednej ze wspólnych imprez , bo po rozstaniu obydwoje nie zrezygnowaliśmy z jednego dobrego klubu . wchodząc na portale społecznościowe w oczy od razu rzuca mi się twój profil , twoje główne zdjęcie . na gadu pierwsze co to , szukam wzrokiem twojego opisu . sama nie wiem dlaczego . przecież teraz zależy mi zupełnie na kimś innym . to ktoś inny daje mi teraz szczęście . wolałabym , żebyś zniknął . rozmył się w powietrzu . ulotnił się , żebym nigdy już Cię nie zobaczyła . wtedy może szybko bym zapomniała , bo odciąłbyś za jednym zamachem wszystko . a to , co dzisiaj przyszło mi znieść , boli o wiele bardziej niż powinno . kurewska , szarpana rana .
|
|
 |
cała podekscytowana biegniesz na wymarzoną randkę. z tym wymarzonym facetem. miliardy razy śniłaś o Waszym wspólnym spotkaniu. nareszcie Twoje marzenie staję się jawą. a co robi książę? rozpina rozporek i każe Ci klękać. 'wstępne eliminacje, maleńka'.
|
|
 |
śmieszy mnie kiedy jakaś panienka płacze bo rzucił ją facet. kiedy rozpacza, że go straciła. nie. wcale go nie straciła. to, że nie może sprawdzać miękkości jego ust każdego z poranków, nie znaczy że go straciła. to ja straciłam Ciebie. to ja mam prawo do płaczu, nawet na środku hipermarketu pośród sklepowych regałów. to ja nie mogę już przypadkowo spotkać Cię na ulicy. zadzwonić, niby przypadkiem myląc numery tylko po to, żeby posłuchać Twojego rytmicznego oddechu. odszedłeś. bezpowrotnie. ta panienka nie ma prawa, uronienia łzy. ten facet dalej beztrosko człapie po ziemi, tyle że nie obok niej. to ja Cię straciłam. to Ty umarłeś, mnie.
|
|
 |
teraz ten Twój ulubiony błyszczyk, którym zawsze się malowałam do naszych wspólnych pocałunków, kazałabym Ci włożyć sobie w dupę i to w nią się pocałować.
|
|
 |
uwielbiałam nasze bezsenne noce. te, kiedy leżałam obok Ciebie naga, a Ty patrzyłeś mi w oczy. uwielbiałam, kiedy nie spaliśmy do wczesnego ranka z powodu nadmiaru tematów do rozmów. kiedy w środku nocy przekrzykiwaliśmy się, nie pozwalając sobie nawzajem dopuścić się do słowa. kiedy pocałunkami zamykałeś mi usta, a ja nie potrafiłam się sprzeciwić. nawet wtedy, gdy broniłam swoich racji.
|
|
 |
zanosiłam się płaczem. siedziałam na brzegu piaskownicy jednego z placu zabaw na którym bawiłam się podczas dzieciństwa. kryłam swoją twarz w rękawach swojej bluzy, a on podszedł do mnie od tyłu jak gdyby nigdy nic i spytał czy wszystko w porządku. - w jak najlepszym, nie widać?! - odgryzłam się poirytowana. - jesteś cała roztrzęsiona maleńka. - powiedział. na jego twarzy malowało się zakłopotanie. - chcesz chusteczkę? Twoja twarz jest cała upaprana czarnym tuszem. - poproszę. - wydukałam, próbując nabrać oddechu. zaczął szukać po kieszeniach, robiąc przy tym uroczą minkę kilkuletniego chłopca. - niestety nie mam. - powiedział zniesmaczony. nadal płakałam. - ale to nic, wiesz? zaraz coś na to poradzimy. - powiedział rozglądając się dookoła. najwyraźniej nie znalazł niczego odpowiedniego. ściągnął z siebie swoją szarą koszulę i zwinął w kłębek. - nie znamy się zbyt krótko na to, żebyś się już rozbierał? - proszę. Twoja osobista chusteczka. - powiedział, wręczając mi swoją koszulę.
|
|
 |
|
posłał mi najpiękniejszy ze swoich uśmiechów, próbując zaburzyć moją koncentrację nad książką od chemii. pokręciłam lekko głową, i prychnęłam pod nosem po czym pokazałam Mu język. wciąż stojąc w towarzystwie swoich kumpli wybuchnął niekontrolowanym śmiechem, na co oni odpowiedzieli spojrzeniem mówiącym jasno - 'kretyn'. On nie zważając na to wszystko, odnalazłam mój wzrok i bezgłośnie wypowiedział te dwa słowa, które utwierdzały mnie w przekonaniu, że mam przy sobie największe szczęście. najdroższy skarb. spełnienie wszelkich marzeń.
|
|
 |
- nienawidzę Cię kochać. - a ja kocham Cię nienawidzić.
|
|
|
|