 |
Jestem wytworem niespełnionych marzeń innych, ich palce mnie szukają, gdy nie mogą znaleźć winnych. Nie jestem kozłem ofiarnym, jestem Dionizosem, gdy szaleńcy słyszą głosy, któryś z nich jest moim głosem. /Bisz
|
|
 |
Moja droga wije się jak wąż w płomieniach. Czułem wyrzuty, to nie był mój błąd, to błąd sumienia. Chcieli mnie zmienić, byli blisko, ale w środku wiedziałem, że kurwa nie da się, gdy jestem nimi nie ma mnie. /Bisz
|
|
 |
Z dnia na dzień tu życie gna stojąc w miejscu, rany się goją na łokciach i babrzą w sercu. /Bisz
|
|
 |
Ile to już lat wciąż to samo stanowi moją siłę i największą słabość? Brutalnie walcząc rozrywa tożsamość i cokolwiek zrobię to zawsze za mało. /Bisz
|
|
 |
Wciąż chcę pokonać niemoc wobec świata, który łamie mi palce. Jego bezinteresowną przemoc, która uczyniła mnie kaleką na starcie. /Bisz
|
|
 |
Wiem, gdzie jest zapisany mój los wykwitły z bólu marzenia dziecka i ciągle stamtąd dobiega mój głos, pełen prostego pragnienia szczęścia. /Bisz
|
|
 |
Przestanę wyć i uciekać przed tym głosem, który gna mnie na krawędź, za którą nie ma już nic. /Bisz
|
|
 |
Jedyny mój możliwy koniec to, gdy własny ogon zaknebluje mi pysk. /Bisz
|
|
 |
Wiem, że nie chce mnie świat, go nie dotyczy to co tylko dla mnie jest wszystkim, lecz moje myśli jedynie wciąż do niej rwą, w niej zbiega się mój szczyt i moje dno. /Bisz
|
|
 |
Przeszłość jest mostem, który płonie. Przyszłość to wolność, świadoma banicja. /Bisz
|
|
 |
Gonię, a wszystko, co minione w momencie wyboru zasklepia się jak blizna. /Bisz
|
|
 |
Jestem zgodny z czasem, nie miejscem, każda sekunda znajduje mnie gdzie indziej. Ramiona otwarte ma tylko przestrzeń i tylko jej krańce czekają aż przyjdę. /Bisz
|
|
|
|