 |
|
Po co to wszystko, może lepiej jak odejdziesz? Ale nie, w sumie zostań i się nie kręć. [BONSON]
|
|
 |
|
ma takie piękne duże oczy. jej źrenice przenikają przez piękno świata, a ona coraz częściej zapomina o rzeczywistości - ciekawe czy jeszcze istnieje
|
|
 |
|
Lubię jak jesteś blisko ust bo, pierdole, rzucam wszystko, chuj w to. [BONSON]
|
|
 |
|
kształtujesz chwilowe szczęście na nieszczęściu dalszego życia
|
|
 |
|
podziwiać kogoś za to jaki jest. a przecież ONA jest nikim w firmowych metkach
|
|
 |
|
rok do osiemnastki, a ja już mam dość tych 'dorosłych' spraw, kuurwa./emilsoon
|
|
 |
|
Jebani idioci pierdolą rzeczy, z których sobie nie zdają sprawy, jak bolą. Bo nie zdają sobie sprawy jak ludzka psychika jest podatna na ból psychiczny, jak bardzo nie tylko oni nie są szczęśliwi. Wszyscy są kurewsko nieszczęśliwi. Wszyscy w środku umieramy, depresja jest częstszą chorobą niż przeziębienie. Ciągły pęd za byciem idealnym. Za idealnym ciałem i duszą nas zabija. Mówi nam, że jesteśmy grubi i brzydcy, że nikt nas nie lubi, że ludzie na których nam najbardziej zależy traktują nas obojętnie. Każdy w tym pieprzonym świecie chce być lepszy. Ludzie zapomnieli czym jest miłość, pokój i pozytywne myślenie. Ludzie zapomnieli jak żyć. Wszyscy jesteśmy smutni.
|
|
 |
|
i znowu kurwa, znowu nam nie wyszło to całe piękne życie. i znowu jebie się teraźniejszość, a z nią przyszłość, zresztą - jak zawsze./emilsoon
|
|
 |
|
Czasem życie pcha nas w ramiona ludzi którzy na to nie zasługują, ale czasami stawia na drodze takich ludzi o których warto walczyć.
|
|
 |
|
jeżeli nigdy nie spróbujesz czekolady, w życiu nie najdzie Cię na nią ochota. jeżeli nigdy nie będziesz dla niego ważna, Twoje serce nie zdechnie jak mucha na parapecie, kiedy nagle przestaniesz być.
|
|
 |
|
nie miało dla mnie znaczenia to, że nadal miałam na sobie piżamę, ani to, że mój rozmazany makijaż nadawał mi wygląd klauna. szłam przed siebie. do windy, gdzie na jednym z pięter wsiadł sąsiad z przerażeniem spojrzawszy na mnie, miałam wrażenie że dzwoni na pogotowie psychiatryczne, kiedy niechybnie obrócił się i zaczął stukać w klawiaturę telefonu zakrywając cały aparat. wysiadłam. lało jak z cebra, ale co to dla mnie. szłam, nie widząc niczego przed sobą, z trudnością otwierałam oczy zważając na litry wlewającego się deszczu w moje oczy. światła, to to. stanęłam, ale każde z aut nieudolnie mnie wymijało trąbiąc jak na frustratkę, którą rzeczywiście mnie sprawiłeś. więc położyłam się. jak zawsze, wtedy kiedy wbijałeś mi w serce kolejną szpilkę a ja chowałam się pod łożkiem zanosząc płaczem. tym razem wbileś mi nóż. tym razem położyłam się na ulicy. tym razem, nawet nie zdążyłam zapłakać.
|
|
 |
|
nie umiem żyć z nim, nie umiem żyć bez niego.
|
|
|
|