 |
|
Tęsknie za tobą trochę Trochę za bardzo, trochę za często, i trochę bardziej z dnia na dzień.
|
|
 |
|
Czasami coś w nas umiera i nie chce zmartwychwstać.
|
|
 |
|
Bo widzisz w życiu wszystko znika nie dając nam drugiej szansy.
|
|
 |
|
mówisz, że będzie dobrze, a w myślach knujesz jak zrujnować mi życie.
|
|
 |
|
ja Cię nie kocham, to moje serce odpierdala jakąś denną komedię.
|
|
 |
|
generalnie zdaję sobie sprawę, że lepiej mi samej. mam w poważaniu fakt, że jestem zazwyczaj nie do wytrzymania i dlatego nie chcę karać facetów swoją obecnością. nie mam czasu na spotkania, a czasem najzwyczajniej - ochoty, aby wyczołgać się z łóżka. nie chcę się wiązać, ale kiedy patrzy na mnie tym cudownym spojrzeniem - wymiękam. nie potrafię ulec pokusie mienia przy sobie osoby z takimi oczami.
|
|
 |
|
żaden tulipan czy róża, nie byłyby w stanie dać mi więcej szczęścia, niż te uśmiechy, spojrzenia, sytuacje, rozmowy. poziom endorfin we krwi szalał bez jakiegokolwiek pachnącego gówna.
|
|
 |
|
Twój uśmiech najlepszym prezentem tego dnia.
|
|
 |
|
kochani faceci, może byście tak z okazji dnia kobiet przestali mącić mi w głowie?
|
|
 |
|
teraz połącz ze sobą dwa fakty. pierwszy - mam Cię na oku. drugi - mam ochotę się kretyńsko dobrze zabawić.
|
|
 |
|
wraz z wejściem po szkole do domu, kończę ten chory epizod. zrzucam obcisłą koszulę, dżinsy, baleriny, zamieniając to wszystko na luźny dres i nieskazitelnie białe skarpetki, które do wieczora staną się czarnymi. rozpinam srebrny łańcuszek, a po chwili moją szyję zdobi gotycki krzyż na rzemyku. włączam muzykę, a bit płynący z głośników obija się tak cudownie o ściany. przestaję udawać, zgrywać tą delikatną, niewinną istotkę. staję się sobą i z cwaniackim błyskiem w oku wybucham śmiechem przypominając sobie minę kolesia, który przejął się moimi udawanymi łzami.
|
|
 |
|
mam w sercu pewne podium, na którym stają najważniejsze i najbliższe mojemu sercu osoby. oświadczam Ci, że jakiś czas temu spierdoliłeś się z samego szczytu.
|
|
|
|