 |
|
Mężczyzno! Pisk opon nie robi na mnie wrażenia, w przeciwieństwie do cichego odgłosu buziaka w szyję. ♥
|
|
 |
|
Kobieta, która cię kocha, zawsze będzie się na ciebie wściekać i obrażać, ale nigdy nie pozwoli, byś znalazł się poza jej zasięgiem. ♥
|
|
 |
|
Nigdy nie pragnę za wiele, ale chce abyś był zawsze przy mnie. ♥
|
|
 |
|
Nienawidzę, kiedy muszę cię zostawić nawet na chwilę. ♥
|
|
 |
|
Kiedy myślę o tobie, w środku robi się tak jakoś cieplej. ♥
|
|
 |
|
Durniu! Jeżeli kobieta mówi przez łzy, że nie chce cię widzieć, to tak naprawde chce żebyś przyjechał do niej z różą i czekoladkami, przytulił mocno i zrobił wszystko żeby przestała płakać. ♥
|
|
 |
|
-Teraz jestem naprawde szczęśliwa! -Dlaczego? -Ponieważ kocham i jestem kochana. ♥
|
|
 |
|
każdy ma w życiu taką osobę, której wybacza wszystko. ♥
|
|
 |
|
Miłość jest wtedy gdy kocha się 'mimo wszystko', a nie 'za wszystko'. ♥
|
|
 |
|
tylko on potrafił patrzeć na nią w sposób nieuchwytny, który przeszywał ją na wskroś. był projektantem jej snów i wynalazcą uśmiechu. fanatykiem jej kruchości. a kiedy jego serce przestało bić, własne również była zmuszona zatrzymać. przecież nie mogła pozostać niewielbiona. jej serce nie było w stanie bić bez narzucenia rytmu przez swojego partnera, zamieszkującego w jego klatce piersiowej.
|
|
 |
|
gdybym mogła zaczęłabym zabierać ze sobą koc. ale przecież nie raz, w środku zimy wtulałam się i bez niego w Twoje nagie ciało. teraz też podołam. wystarczy odsunięcie paru zniczy, zrobienie trochę miejsca. po paru chwilach moje ciało przyzwyczaja się do zimnego marmuru. wtulam się w niego i wcale nie jest tak ciężko. może jestem zahartowana. a może po prostu staram się być dzielną, wedle mojej obietnicy którą Ci złożyłam. tej ostatniej.
|
|
 |
|
zrozpaczona, końcem rękawa ocierała krew z jego twarzy, trzymając go na drżących kolanach. - już jadą, zaraz będą, patrz na mnie. - krzyczała chwiejącym głosem. - kocham Cię. - wyszpetał, zdaję się ostatkiem sił. - cicho, nic nie mów, oszczędzaj siły. - szeptała, przykładając usta do jego zakrwawionego do cna czoła. zabrany już do karetki, ona skrupulatnie trzymała go za rękę, przełykając łzy, próbując się uśmiechać, żeby nie okazywać mu swojej niemocy, która pożerała każdy z calów jej wnętrza. - musi Pan wstrzymać oddech na parenaście sekund, prosimy się nie odzywać. - powiedział rozdrażniony ratownik. nabrał powietrza i zaczął oddychać szybko, chociaż niezwykle płytko, sprzeciwiając się rozkazowi. - co Pan u diabła?! to samobójstwo! - kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię. - zaczął krzyczeć wniebogłosy, nabierając co raz głębszych oddechów. - proszę natychmiast przestać! - zawsze będę. - powiedział, nieusilnie rozluźniając dłoń, którą zaciskał koniuszki jej palców. - straciliśmy go.
|
|
|
|