|
znów drżę, czuje jak moje ciało zalewaj zimne fale wrześniowego powietrza. zamglony obraz szarej codzienności przedziera się gdzieś na światło dzienne, a uczucia znów zaczynają władać moim sponiewieranym sercem. chyba przestałam sobie radzić...chyba tym razem odszedł...chyba już nie wróci. II systematyczny_chaos
|
|
|
"wszystko, co było przed teraz, przed teraz, przed teraz, to tylko opowieść, którą noszę w sobie. to chyba ma zastosowanie do wszystkich ludzi na świecie. potrzebuję nowej opowieści o tym, kim jestem. muszę zrobić taki rozpierdol, żebym już nie mogła z tego wyjść..."
|
|
|
mam wrazenie ze wraz z twoim odejsciem tak po prostu wszystko sie zmienilo. nie siadasz już tam gdzie zawsze by móc choć na chwile odwrocić sie i usmiechnac w moim kierunku co ja mówię już w ogóle nie spogladamy na siebie. nie przesiadujemy razem przerw rozkminiając czy umiem zrobić zadanie z matematyki, nie wracamy razem do domu nawet w milczeniu, a w moich zeszytach nie pojawiło się ani jedno twoje koślawe serduszko i nie pijam już kubusia z automatu bo to nie to samo...bo chyba za bardzo boli. II systematyczny_chaos
|
|
|
Zrozumiałem - by żyć musisz chwytać dzień. Wstań by biec, bo istnieć nie znaczy żyć.
|
|
|
Nie chcę być więźniem świata złudnych wyobrażeń.
Choć wiem bywa skurwiały, jestem narkomanem marzeń.
|
|
|
Czujesz te świeże na sercu blizny
Tym razem nie ten, zły typ mężczyzny
Został diamentowy kolczyk, na szkłach para
Spacer alejami cierni w ciemnych okularach
Ona wie, ja to wiem, ty to wiesz
Życia strumień, deltą rzeki morze łez.
|
|
|
ludziom bez wyobraźni nawet szklanka pęka w dłoniach.
|
|
|
bywają momenty kiedy czuje Cię obok i wtedy nie liczy się nic więcej poza dokładnym odtworzeniem naszych wspólnych chwil. zamykam wtedy zmęczone, ciężkie powieki, zaciągam się zatrutym powietrzem wokół mnie i znowu przed oczami powstajesz jak feniks z popiołów...II systematyczny_chaos
|
|
|
Przyszłość miała być szansą, a przyszła jaka przyszła. Wszystko zdaje się być piękne, chyba, że widzisz to z bliska.
|
|
|
Bo kiedy nie ma Ciebie, niewiele istnieje.
|
|
|
Muszę być skałą trwałą, co by się nie działo..
|
|
|
pragnęłam tylko żebyś był, żebyś popierał te moje chore decyzje podejmowane zazwyczaj o czwartej nad ranem. żebyś rozumiał każdą moją łzę spływającą po rumianym policzku. czy to tak wiele...? II systematyczny_chaos
|
|
|
|