 |
|
coś tam podpowiadali, żebym olała Ciebie
|
|
 |
|
nie kocham Cię wcale, tylko moja dusza jakaś taka smutna, kiedy przechodzisz obok obojętnie
|
|
 |
|
mnie już nie biorą te westchnienia, te głupie wiosny i księżyce. mam kiepskie nerwy, złe nastroje, cóż - nie najlepiej znoszę życie
|
|
 |
|
w zasadzie powinnaś już wrócić. nieobecność twoja nieprzydatna puchnie nocą w gardle.
|
|
 |
|
Nie jesteśmy wcale wspaniałym pokoleniem. Jesteśmy bandą przyspawanych
do internetu, otępiałych od przestymulowania idiotów. Zamiast przeżywać
cokolwiek, myślimy tylko jak o tym przeżyciu poinformować resztę.
|
|
 |
|
obawy, że znaczysz tylko to co nocą miedzy nami jest, nie znając granic za nic masz kodeks moralny,
poza hamulcami puszczasz w moją stronę morze - łez
|
|
 |
|
czas stoi kiedy nie masz gdzie go spędzać,
patrz jak się człowiek uzależnia
|
|
 |
|
znów wóda, jakieś kurwy na parkiet szlug znów na bar wiesz awantura, ale wal się Ty bo i tak nic z tego, więc chuj, to masz racje
|
|
 |
|
to taki stan, w którym nie ma ciebie, to taki stan, w którym nie znam siebie
|
|
 |
|
znów, jestem sama jak palec, już dzisiaj, wiesz wpadłam powiedzieć tylko parę słów, znikam. na sercu kamień, z ust cisza i znów się nie znamy i mijamy wśród pytań
|
|
 |
|
coś mi przypomina o nim, o tym jak zostałam z niczym
|
|
 |
|
i być może sama z tym jesteś i znowu patrzysz w sufit i być sama z tym nie chcesz, a może tak być musi?
|
|
|
|