 |
|
“Człowiek nigdy nie pozbędzie się tego, o czym milczy.”
|
|
 |
ubrana w sprzeczności pozwoliłam Ci posłuchać mojego serca, które biło w rytmie ambiwalencji. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
otacza mnie pełno ludzi, spotykam ich na każdym kroku, co chwilę z kimś wychodzę, rozmawiam, spędzam czas, ale i tak to o Tobie myślę przed zaśnięciem i zaraz po obudzeniu. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
w żyłach pulsuje muzyka, procenty szumią w głowie, dym wypełnia płuca, znowu nie wiem co robię, szukam Ciebie wzrokiem, takie mam już nawyki, ale Cie nie znajduję, zewsząd dobiegają mnie krzyki. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
w mojej głowie był idealny, zanim zdążył wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
możesz z jednych ramion wpadać w drugie, możesz muskać wargi przypadkowych osób, możesz trzymać wiele różnych rąk, niepasujących do Twojej dłoni, ale do niczego nie da się porównać uczucia, gdy wpatrujesz się w Jego źrenice, serce zdecydowanie przyspiesza swój rytm, zapominasz jak się oddycha, a policzki przybierają różowy odcień. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
" Chcę mu powiedzieć, że dla mnie jest najlepszy i zrzucić wszystko z blatu stołu i się pieprzyć. "
|
|
 |
Łza spływa po policzku, to nienormalne, to takie niewytłumaczalne, bo płaczę z utęsknieniem za czymś czego nigdy nie miałam. Jedna łza nie przyniesie ulgi, milczenie nie da ukojenia, krzyk w niczym nie pomoże. Rozmyty tusz spływa na blade nadgarstki, studiuję dokładnie każdą z linii papilarnych wierząc, że może to w nich odnajdę jakąś podpowiedź, cisza. Osnuj moje powieki snem delikatnym, tak przyjemnym, snem o Nim, o zapachu wanilii zmieszanej z kawą o poranku. Zabierz bezsenność tej nocy, tak pustej i markotnej, szeptającej coś o nieśmiałości ukrytej w zakamarkach mojej duszy i dłoniach ułożonych do modlitwy o szczęście. | nieogarniamciebejbe
|
|
 |
shyness kills chances for happiness | nieogarniamciebejbe
|
|
 |
w ostatnim czasie zaczęłam zauważać też pozytywne aspekty życia, nie wszystko było takie złe w momencie, gdy wreszcie uwolniłam się od przeszłości, nadszedł chyba moment, kiedy mogłam pójść naprzód tylko nie wyobrażałam sobie za bardzo z kim u mojego boku. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
nie wiedziałam jak to się skończy, nie wiedziałam, co będzie dalej, ale mimo wszystko wiedziałam, że cokolwiek się wydarzy to ona będzie przy mnie, to w najgorszym wypadku skończymy razem objadając się pizzą i zapijając smutek procentami przy jakieś banalnej komedii romantycznej. to się nazywała przyjaźń. I nieogarniamciebejbe
|
|
 |
wybór między niepewnością, a pewnością był trudny, przecież nikt mi nie powiedział, co da mi szczęście. I nieogarniamciebejbe
|
|
|
|