|
Przyleć, przyjedź, przyjdź, zapukaj, zostań.
|
|
|
Możesz czekać na kogoś latami i latami przez to umierać, możesz wybrać kogoś, kto jeszcze przed maturą będzie planował to, jak będzie wyglądała pierwsza sofa, którą razem kupicie, możesz związać się z kimś, z kim fajnie się ćpa i dobrze pije, możesz opuścić kogoś, kto Cię uszczęśliwia, możesz wybrać dobrze, być szczęśliwa, zostać zraniona, zdradzona, porzucona, możesz też zdradzać, możesz leżeć wieczorami sama na podłodze, możesz też być wieczorami na podłodze pieprzona, możesz ich wszystkich zlewać, albo uganiać się za kimś, zaangażować się albo nie myśleć o nikim poważnie, możesz upijać się w barach, czuć obce ręce w majtkach, możesz przeżyć coś tak cholernie wspaniałego, że późniejsza utrata tego będzie Cię bolała już do końca życia albo codziennie być budzona spojrzeniem tego jedynego, możesz wybierać, zmieniać scenariusze, mieszać postacie i dialogi, możesz, możesz tyle rzeczy cholera, a Ty, Ty siedzisz i gapisz się w ścianę.
|
|
|
Zatrzymać mogą Twoje ciało, nie serce.
|
|
|
Życie zawsze daje Ci znaki, wrzeszczy Ci do ucha prawie rozsadzając bębenki, podstawia nogi na ulicy i rzuca w Ciebie kamieniami. Każdego dnia świat daje Ci znaki, których oczywiście nigdy nie zobaczysz.
|
|
|
I widzisz ideał, obraz jakby wyjęty z Twojej głowy i wykonany specjalnie dla Ciebie, wyrzeźbiony, odlany, wykuty, ulepiony według każdego Twojego kaprysu, wypolerowany, żywy i jakby stojący tu tylko dla Ciebie. Miliony iskier, miękkie i ciepłe włosy, usta, krwiste, wyraźne, kości policzkowe jak rzeźbione w marmurze, oczy w kradzionym kolorze nieba, dłonie, które nie muszą Cię dotykać, żeby wywoływać dreszcze, linie obojczyka i ramion wyznaczające granice wszechświata, wszystko takie gładkie, takie perfekcyjne. Stoi przed tobą idealna liczba kilogramów, pulsującej, czystej miłości, a Ty wyczuwasz trzaski w powietrzu i słyszysz najmniejszy ruch każdego ścięgna, każdy szelest skóry, krew, gorącą, czystą, płynącą przez aorty, słyszysz serce, duże ciepłe, uderzające o żebra raz i jeszcze raz i jeszcze raz i jeszcze raz i aż chce Ci się krzyczeć, bo czujesz, że właśnie zgubiłaś gdzieś swoje i wiesz, już wtedy wiesz, że nigdy więcej go nie odzyskasz.
|
|
|
|
Zanim umrę kurwa mac nie chce nic od tego świata, który śmieje mi się w twarz i chuja na mnie wykłada. Jak Ci się układa? Mam nadzieje że jest git i że w przeciwieństwie do mnie kurwa jakoś w nocy śpisz.
|
|
|
Nie. Nie pogadam, nie zrozumiem, nie dam szansy, nie spotkam, nie wybaczę, nie wpakuje się znowu na własne życzenie w gówno, z którego ucieczka tyle mnie kosztowała, zniknij.
|
|
|
nie wiem czy to sen na jawie, ma wyobraźnia, czy zwykły sen. stoję na krawędzi, jeszcze jeden mały kroczek i spadam w przepaść, czeka mnie błogi stan- śmierć. ale nie wiem czemu się zastanawiam. powinnam już dawno skoczyć, nie żyć. nie wiem co się ze mną dzieje. przez głowę przelatuje mi myśl "nie skacz, kiedyś wszystko się ułoży". nie wierzę w to, to tylko marne złudzenie. cierpienie trwa wiecznie, PAMIĘTAJ. skocz, bez wahania. / paktoofoonika
|
|
|
może jestem psychiczna, ale to ona mnie tego nauczyła. jako dziecko musiałam codziennie słuchać kłótni w domu, gdzie każdego dnia powinnam być uczona miłości i szacunku
|
|
|
i wiesz co mnie przeraża? ta bezsilność, że kiedyś nadejdzie ten dzień, kiedy mogę cię stracić i nie zrobie nic, żeby walczyć. Jak nigdy się poddam pozwalajac ci dobrowolnie żebyś mógł znaleźć szczęście w ramionach innej. |
|
|
|
|