 |
Przypomniałam sobie o nim w najmniej spodziewanym momencie. Nagle zapomniałam jak się oddycha, jak mówi, jak patrzy na świat.Moje oczy momentalnie stanęły za zaszkloną bramą, a dłonie drżały nienaturalnie. Ja już nie wymieniałam płynnie powietrza, ja rzęziłam jak stary samochód walcząc o każdą dawkę tlenu. Pierwsza łza, za nią kolejne i poczułam delikatne szarpnięcie za ramię i ciepły, męski głos.-Kochanie, wszystko dobrze?- Podniosłam głowę i zlustrowałam wzrokiem tego chłopaka. Nazywałam go swoim facetem, mówiłam,że kocham, że z nim, że bez niego nie potrafię. Kłamałam. Otarłam wierzchem dłoni policzki i uniosłam jeden kącik ust.-Tak się właśnie objawia szczęśliwa miłość. Kocham cię tak mocno, że aż wylewa się ze mnie w postaci żałosnych łez.-Wyobraziłam sobie, że to tamten, że przede mną stoi ktoś zupełnie inny, a usta,które właśnie mnie całują smakują nikotyną, smakują przeszłością.
|
|
 |
Chyba troszkę umarłam, chyba troszkę boli mnie życie, chyba troszkę brakuję mi Ciebie.
|
|
 |
Moment gdy napisałeś do mnie 'kurwo' zostanie na zawsze w mojej pamięci. Dla mnie już nie istniejesz.
|
|
 |
A blizny na ciele przypominają jak bardzo, mogą zawieść przyjaciele, choć mówią kochaj bo warto.
|
|
 |
mamo, przepraszam - to nie moja wina, że zamiast spódniczek wolę baggy. że zamiast różowego auta i wożenia się nim po mieście, wolę crossa i błotne 'przygody'. że zamiast medycyny wolę prawo. że zamiast wypicia melisy, wolę rozwalić rękę o mur by wyładować emocje. że gdy ktoś mnie uderzy zamiast siedzieć cicho i się schować od razu kontraatakuję. mamo, przepraszam - nigdy nie obiecałam, że będę idealna.
|
|
 |
nasze wargi poruszają się w jednym tempie, oddechy przyśpieszają się. palpitacje władają moim sercem, a dreszcze ciałem. modlę się tylko o to, by nie zemdleć. ekstaza. delikatnie gładzi moje plecy, samymi opuszkami palców. wyzbywam się kompleksów i nieśmiałości. staram się, nie pokazywać mu siły stanu do jakiego mnie doprowadza. pragnę być niedostępna. kusić go moją siłą. to na niego działa. ma mnie za zimną sukę, którą bądź co bądź uwielbia. może dlatego, że nie jestem tak łatwa jak jego eks lub wyjątkowa jak to zawsze mówi.
|
|
 |
rzygam miłością. kiedy tak bardzo potrzebowałam uczuć z samotności przygryzałam wargi i zaciskałam moje małe piąstki, tupiąc i płacząc równocześnie. a teraz mam jej aż nadmiar. dwie drogi. pierwsza bezpieczna, spokojna i cicha. druga pełna zawirowań, niepewna, ale wymarzona. serce i mózg kłócą się o to, którą mam zmierzać. tracę siły. padam na kolana. proszę Boga o jakikolwiek znak. milczy. muszę podjąć decyzję. nie potrafię. umieram.
|
|
 |
czuję jak dramatycznie spadam w dół. depresja to dziwka. nie mam siły podnieść się łóżka, a co dopiero mówić o uśmiechu. zgubiłam się. po godzinnych walkach z samą sobą z ledwością wychodzę na zatłoczone. szukam Cię w spotykanych osobach. ktoś ma podobne oczy, a inny jest tego samego wzrostu, ktoś ma taką bluzę jak Ty, a inny jest tak przeraźliwie chudy. ale oczy, nikt nie ma takich oczu. czekoladowe tęczówki z iskierkami otulone przeraźliwie długimi rzęsami. na nie nie mogę napotkać. ludzie zaczepiają mnie na ulicy. mężczyźni chcą się mną opiekować. mówią mi niesamowicie miłe rzeczy. żaden z nich nie umie powiedzieć tak 'r' żebym zadrżała. nikt nie jest taki jak Ty.
|
|
|
|