|
Bo miłość to nie jest i nie może być zwykłe uczucie. To nie przyzwyczajenie ani życzliwa troska. Miłość to szaleństwo, to serce, które wali jak szalone, światło, które spływa wieczorem wraz z zachodem słońca, chęć poderwania się z łóżka nazajutrz, tylko po to, by spojrzeć sobie w oczy.
|
|
|
Ręce mi opadły, do samego jądra ziemi.
|
|
|
Zawsze musi istnieć równowaga – coś za coś, nic za darmo. Szczęście wystawia ludziom swoje rachunki.
|
|
|
Jestem bardzo poirytowany, dlatego prawie w ogóle się nie odzywam: nie chciałbym usłyszeć tego, co chciałbym powiedzieć.
|
|
|
Darzyłem wielkim przywiązaniem wiele osób, ale nigdy nie wiedziałem o nich więcej, niż one chciały mi powiedzieć. Poza tym nie możesz być tak naprawdę przyjacielem kogoś, kogo nie lubisz, na kogo patrzysz z góry, lub odwrotnie - z kimś, wobec kogo czujesz się "niższy".
Aby prawdziwa przyjaźń mogła istnieć, musi być jakaś równowaga i tę równowagę ustanawia podziw. Jeśli w jakiś sposób czuję, że to, kim jesteś, i to, jak istniejesz w świecie, jest tak dobre, że cię podziwiam - jesteś kimś, komu chcę dorównywać. I stajesz się dla mnie przykładem tego, jak żyć.
|
|
|
Ten sam błąd popełniony drugi raz już nie jest błędem - to wybór.
|
|
|
są ludzie, którzy milczą, najczęściej w towarzystwie. nic nie mówią, tylko patrzą, słuchają i analizują. potrafią wyłapać najistotniejsze szczegóły. posiadają ogromną amunicję wiedzy tylko przez to, że milczą.
|
|
|
Depresja czyni się egoistą. Ciężko jest myśleć o innych,kiedy jesteś zawinięty w koc niewyjaśnionych,niepożądanych emocji.
|
|
|
Było miło. Jak sobie tak pomyślę, to rzeczywiście było miło. Przez kilka głupich, przezroczystych, podartych już teraz na kawałeczki jak nieważne dokumenty, momentów. Chwil - paragonów. Przez chwilę rzeczywiście było miło.
|
|
|
bardzo się boję, że zostanę już taka niedokończona, że będę całe życie zestawem mniej lub bardziej nieudanych początków, tysiąckrotnie wycieranym gumką szkicem na nieszlachetnym papierze.
|
|
|
Zresztą, czy nie sądzisz, że przeżycia, żeby nie wiem jak dramatyczne, po jakimś czasie, nawet bez zewnętrznego przymusu, też przyprósza niepamięć? Albo jeszcze inaczej: że świadomość ich się pozbywa, gdyż uciskałyby, gniotły, przeszkadzały egzystować normalnie? I że coś takiego być może ze mną się właśnie stało? Oczywiście, czasem tamto powraca jeszcze. Ale już jak płynna magma, przemieszane, chaotyczne albo w kawałkach jedynie i mgliste, bez ostrych konturów, i również jak gdyby nie własne, ale zasłyszane albo w ogóle wymyślone.
Włodzimierz Odojewski, List
|
|
|
|