 |
w końcu zapomnimy. z dnia na dzień przestaniemy dla siebie istnieć. wspomnienia wyblakną do stopnia w którym stracimy umiejętność unaoczniania tamtych chwil. przestanie boleć. zaczniemy przesypiać noce bez prób wykonania połączenia do siebie. wszystko się zmieni, powiedzmy.
|
|
 |
przypatruje mi się z przeciwległego krańca korytarza zaciskając dłonie w pięści, aby tylko nie pokazać uczuć jakie wędrują po Jego wnętrzu. wargi układają Mu się w wąską linię próbując stłumić ewidentne drganie. jedynie przymykam powieki powstrzymując łzy, które usilnie cisną się do oczu. w tym samym momencie odwracamy od siebie wzrok, uświadamiając sobie, że znów popełniamy chory błąd. On wraca do konwersacji z kumplami o planach na weekendową domówkę. ja na powrót czuję męskie dłonie obejmujące moją talię połączone z krótkim pytaniem a pro po tego o czym myślę. ułożyliśmy sobie życie na nowo, tak. cholerny sarkazm.
|
|
 |
czuła każde słowo w sobie. czy to nie dziwne? każde słowo tak mocno przenikało do serca i wpadało do niego z przerażającą siłą, że chciało się krzyczeć z bólu.
|
|
 |
wiesz , chciałabym żebyś przez chwilę pomyślał o mnie tak , jak ja myślę o Tobie.
|
|
 |
i chciałabym teraz czekać na Ciebie przez klasą , w której piszesz teraz egzamin , a gdy wyjdziesz bardzo mocno się w Ciebie wtulić . szkoda , że pozostało mi tylko siedzenie w domu i trzymanie kciuków przez całe dwie godziny . / ogarnijpieprzonelove
|
|
 |
to takie smutne, że kiedyś miałaś przy sobie taką osobę, z którą mogłaś zrobić wszystko, zdobyć najwyższe szczyty. a dziś przechodząc obok niej, udajecie, że między wami nic się nie stało i to, co było, już dawno poszło w zapomnienie. ♥ / natczu
|
|
 |
może jeśli ustawię sobie Twój głos na dzwonek budzika w końcu przestanę go tak obsesyjnie kochać.
|
|
 |
zerwałam się z łóżka zakładając na siebie jedną z Jego koszulek. już od progu sypialni do moich nozdrzy uderzył zapach świeżo zaparzonej kawy. zahaczając po drodze o łazienkę wbiegłam do kuchni całując delikatnie Jego kark. usiadłam na blacie przyglądając się jak smaruje kromki chleba masłem. - jak się spało? - wyszeptał mierząc mnie swoimi cudownie zielonymi tęczówkami. zanurzyłam czubek palca w jednym ze słoików oblizując go chwilę potem. - poza tym, że całą noc chrapałeś, nie narzekam. - rzuciłam zaczepnie mierzwiąc Mu włosy. dźgnął mnie palcem w brzuch. - skoro tak... rób sobie śniadanie sama! - powiedział zabierając wszystkie kanapki i siadając do stołu. prychnęłam pod nosem zakładając ręce. - nie dość, że chrapie to... - zaczęłam narzekania kiedy w sekundę znalazł się przy mnie zamykając moje usta gwałtownym pocałunkiem. - z czym chcesz? - zapytał łapiąc oddech.
|
|
 |
po obudzeniu zastaniesz tylko mój krwistoczerwony stanik rzucony niezdarnie w kąt i zmiętą kartkę z krótkim 'miło było'. zobaczysz jakie to kurewsko żałosne uczucie gdy nie odnajdujesz mimo wszelkich starań przy swoim boku tego, czego pragniesz najbardziej.
|
|
|
|