 |
|
gdy patrzysz na mnie wiem , o czym myślisz . chcesz ze mnie czerpać słodkie korzyści . wyluzuj koleś , weź zimny prysznic . nic nie kombinuj , bo nic nie wymyślisz .
|
|
 |
|
poszła w tamto miejsce , usiadła na trawie , wzięła głęboki wdech i ze łzami w oczach obiecała sobie , że zapomni .
|
|
 |
|
kiedyś , ktoś powiedział mi , że życie jest niesprawiedliwe - i wiesz co ? dziś przyznałabym mu rację . bo jest nie sprawiedliwe . cholernie , kurwa niesprawiedliwe .
|
|
 |
|
jednego nauczył , perfekcyjnie tęsknić .
|
|
 |
|
Kochał w niej to, że śpiewała do szczotki do zamiatania, że tańczyła i darła się na balkonie. Była jego osobistą wariatką na wyłączność.
|
|
 |
|
' Nie płacz, że coś się skóńczyło. Ciesz się, że mogłeś to przeżyć. '
|
|
 |
|
' czegoś takiego jeszcze nie przeżyłam. taka atmosfera i tylu niesamowitych ludzi. śmiech, radość, taniec, muzyka. czuwanie, które dużo dało mi do myślenia. i rozmowa do 3 nad ranem.. czekamy rok na następny. dziękuję wam za te 5 dni mordki. '
|
|
 |
|
spytała się mnie jak długo to jeszcze będzie trwać. Ile jeszcze zdołam pociągnąć zanim całkiem się zapadnę. Nieobecnym wzrokiem ogarnęłam jej wściekłą twarz. - nie wiem - wyrzuciłam z siebie dwa słowa towarzyszące mi ostatnio dość często. Zobaczyłam jak ze złości wypuszcza z siebie powietrze i nerwowo przygryza dolną wargę.- problem w tym, że ty nigdy nic nie wiesz. czasami nawet nie wiadomo czy jeszcze żyjesz przez tego gnojka - warknęła w odpowiedzi odwracając się ode mnie tyłem. Dobrze wiedziała co znaczy dla mnie ten 'gnojek'. Było mi jej żal, jednocześnie ganiąc się w duchu za swój egoizm udowadniałam sobie, że przecież to nie moja wina. Westchnęłam szukając odpowiednich słów.- przepraszam.- rzuciłam beznamiętnie w jej stronę czekając na reakcję. Jednak niczego się nie doczekałam. Sięgnęła po kurtkę leżącą obok mnie i jednym szybkim ruchem była już przy drzwiach. Zdezorientowana popatrzyłam na nią domagając się odpowiedzi. Nie odpowiedziała. Wybiegła na dwór trzaskając drzwiami.
|
|
 |
|
Jedyny problem jaki mam to ty .
|
|
 |
|
popatrzył na mnie z ufnością po czym odparł - biedactwo - tym jednym ze swoich zatroskanych tonów głosu. Spojrzałam mu w oczy by przez ułamek sekundy rozgryźć jego uśmiechnięta twarz.-tak. biedactwo.. słuszne określenie dzisiejszego dnia. - westchnęłam, z powrotem uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Wydawało mi się, że kątem oka zauważyłam jego rozdrażnienie z powodu kolejnej niewyjaśnionej uwagi. Za nic w świecie nie chciałam wyjawić mu prawdy. Choć był dla mnie jak brat, którego nigdy nie miałam.
|
|
 |
|
rzygam codziennością, sram przeszłością powtarzając sobie dogłębnie, że gorzej być kurwa nie może.
|
|
|
|